Tylko jeden kieliszek, ażeby zapomnieć,
By utopić ustami wszystkie ciężkie słowa,
Których chciałabym nawet przenigdy nie wspomnieć,
A od których pęcznieje obolała głowa.
Jeszcze jeden kieliszek na łez osuszenie,
Później drugi i trzeci… i takich tysiące.
Zanurzone mam wargi, więc chronię milczenie.
W monologu zaś wrzeszczą myśli wręcz płonące.
Idę, żegnam więc wszystkich dłoni uniesieniem.
Nie odwracam się nawet w stronę opuszczanych.
Trudno jest zapanować nad nóg roztańczeniem,
Gdy się jest w nieważkości stóp Ziemi wyrwanych.
Na krawężnik opadam w pozycji siedzącej.
Patrzę w miasto iskrzące niczym toń jeziora,
Którą gaszą pragnienie latarnie świecące
I neonów bezsennych liczba całkiem spora.
Wokół nie ma nikogo, więc pod nosem szepczę.
Głos powoli w melodię zaklinam cichutką.
Wiatr mnie bryzą jak wodą pieszczotliwie łechce.
Płynę w przestrzeń… kołyszę się w przestworzach łódką.
Śpiew mój niesie się w niebo dość rubasznym echem.
Obojętnym się staje każdy oraz wszystko.
Pieszy drży z przerażenia, mija mnie z pospiechem,
Za plecami nazywa mój występek brzydko,
Chociaż nie wie, że dławi mnie żal kością w gardle,
Że przytłacza mnie zgoła ciasna rzeczywistość.
Zapragnęłam wolności, wyrwania się nagle
Z tego, z czym mi się zmierzyć, lecz w porażce, przyszło.
Nikt nie podał odtrutki ani znieczulenia,
Więc znalazłam, co miałam po prostu pod ręką
I… upiłam się – chyba! - bez ograniczenia,
By się jakoś dogadać z codzienną udręką,
Ale nic nie pomogło, więc siedzę na trawie,
Wyśpiewuję liryczne skargi, zażalenia
I przyglądam… przyglądam się wciąż mojej sprawie,
Upijając z butelki cierpki smak istnienia.
Jutro też się upiję mym życiem na nowo,
Będę chwiać się i łapać resztki równowagi.
Jutro balu zostanę wybrana królową
Obok króla, co zawsze występuje nagi.
Taki los już człowieka, że gdy rano wstaje,
Mimowolnie się spija do nieprzytomności,
Ledwo siebie w swych czynach i słowach poznaje,
I ratuje myślami resztki swej godności,
Bo codzienność jest trunkiem przeróżnej jakości.
Z różnym skutkiem się człowiek na łóżko gramoli.
Rano wstaje i spada jakby z wysokości -
Całe ciało go, dusza nieprzeciętnie boli.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz