piątek, 31 marca 2023

W IMIĘ WRAŻLIWOŚCI

Przez prenatalne wad poszukiwanie

Selekcjonują godnych narodzenia

Owi współcześni wszech możni Spartanie

Mający ciągle coś do powiedzenia.


Prawo do życia jak bilet do kina

Jest rozdawany na podstawie testu.

Niepowodzenia poniesiona wina

Jako znaczący Piłata cień gestu


Spychana bywa na ramiona płodu,

Który trisomie ma dwadzieścia jeden

Niepożądaną bez większych powodów

I traktowaną, lecz... czy z słusznym gniewem?


Niepełnosprawność intelektualna

Lekka lub czasem i umiarkowana

Jest nieprzychylnie dziś w świecie widziana,

I siłą rzeczy nieakceptowana.


Miewa się za złe takim to poczętym

Naiwność oraz zbyt wąskie myślenie,

Więc wobec takich na bok sentymenty

Spycha wyglądu ich nie przyswojenie:


I pojedyncza bruzda na ich dłoniach

Czy migdałowy kształt niewielkich oczu,

Mimiczne zmarszczki uśmiechu na skroniach

I blask miłości w ufającym wzroku,


Jak również ręce niestety przykrótkie,

Język, co w ustach bywa wysunięty,

Są odrzucenia wręcz nieludzkim skutkiem,

Którym nie każdy bywa dziś przejęty.


Ci ludzie często za gorszych uchodzą,

Choć w przeciwieństwie do tych pożądanych

Niezdolni całkiem w agresji się rodzą -

Wbrew tej zalecie są ludem niechcianych.


W obliczu tego zasiadam w zadumie...

Ci, co fizycznie nie są naznaczeni

A których serce miłować nie umie,

Czymże do życia są upoważnieni?!


Kto tak naprawdę jest upośledzony:

Ten, który myśleć nie umie, lecz kocha,

Czy ten, co bywa wielce uzdolniony,

A do miłości w nim natura płocha?


Czyż III Rzesza nie miała dyplomów?!

Czyż nie tworzyli jej piewcy rozumu?!

Prawo do życia przypada więc komu?

Kto ma odwagę wyjść z obłędu tłumu?


Nazistów śmiercią karali za zbrodnie,

A dziś stosuje się ich politykę.

Czy z krwią na rękach będzie nam wygodnie?

Czy taką ścieżką dziś wędruje Nike?


Co "Za!", a "Przeciw!" dziś się opowiada,

Aby oddzielić, kto lepszy, kto gorszy?!

Cóż za bestialstwo w człowieka się wkrada,

Że wobec słabszych bywa od hien sroższy?!


A przecież można służyć intelektem

Tym, którzy uczą rozumnych miłości,

Patrzeć na życie logicznie i sercem

W imię dóbr wyższych - w imię wrażliwości.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl





JAKŻE

Ptaki zwiastują, lecz dzień zapłakany.

Szumi wszem woda lejąca się z kranu.

Pod łez prysznicem mokną tulipany,

Żonkile niczym odcienie żupanów.


Gałęzie dudnią kroplami w potrzasku,

Gdyż rozbijają się te na miliony

Drobinek, które dodają że blasku

Światu, co zda się srebrzyście skropiony.


Sznury strumieni gęsto spadające,

Łączące niebo z ziemią zalewaną,

W wschodzącym słońcu tworzą bujne pnącze

Strużek, co przestrzeń tworzą niemal szklaną


Jakoby lustra rozwieszonych wstążek

I do krawędzi chmur pouczepianych,

Co w dość obfity rozciągnięte rządek

Stoją w kałużach chodników skąpanych.


I w tej scenerii deszczowej piosenki,

Chce mi się tańczyć w szaleństwa przypływie,

Chłonąć kropelek wyraziste dźwięki,

W podskokach idąc ulicą szczęśliwie!


Chce mi się śpiewać, chce mi się wirować,

Chociażbym miała przemoknąć doszczętnie!

Pragnę tę chwilę wdzięcznie celebrować,

Czuję się bowiem lepiej niźli świetnie!


Niech spływa na mnie topniejące niebo,

Niech wodospadu ścianą mnie biczuje.

Stanę z rękoma jak spragnione drzewo,

Które się upić wiosną potrzebuje!


O, jakże pięknie i jakże mistycznie

Wchłania mnie całą wodniste powietrze...

Jakże jest rześko i bajkowo ślicznie,

Więc idąc, żądam, by padało jeszcze


I jeszcze dłużej, i jeszcze obficiej,

By mroczne myśli, uczucia spłukało,

By w owym deszczu kiełkowało życie

Jakiego cięgle niewiele i mało!


Czyńże mnie, deszczu, niemal przezroczystą!

Niechaj się wtopię świeżą duszą w przestrzeń.

Jakże mi dobrze z ów naturą dżdżystą,

Która przemawia do mnie kropel wierszem...

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




środa, 29 marca 2023

NIE!

Jadę przed siebie, lecz w konkretnym celu,

W konkretne miejsce siłą narzucone

Jako konieczność z obowiązków wielu,

Które to muszą dzisiaj być spełnione.


A, gdyby zboczyć z drogi za zakrętem,

Bieg zmienić życia oraz gaz nacisnąć,

Wzgardzić codziennym rutyny zamętem

I się spod formy społecznej wyśliznąć?


Gdyby przyspieszyć w ucieczce od zgiełku,

Wyrwać się z macek spraw aglomeracji,

Z cywilizacji wyjść, lecz po angielsku

Dla wyższych potrzeb albo dla fantazji?


Gdyby tak przebić autem strefę dźwięku,

Poczuć zmysłami wolność nieważkości

Z kluczem trzymanym w zaciśniętym ręku

Do świata marzeń o skrzydłach radości,


By ciałem przylgnąć do trawy zroszonej,

Na skórze poczuć ździebeł łaskotanie

I mgły pieszczoty świtem przemoczonej,

Oddechu w piersiach oparu skraplanie?


Niekiedy miewam tę dziką ochotę,

Ażeby rzucić w cholerę to wszystko!,

Odsunąć przymus istnienia na potem,

Iść tam, gdzie ścieżki pod stopami milkną


Szumnego wiatru kojone szelestem

I opływane z wszech stron konwaliami

Lub porośnięte porzeczką, agrestem

Czy błękitnymi w płateczkach kwiatami...


Aby zapomnieć o tym, co znów trzeba,

Wsłuchać się w świerszcze, gwiazdy spadające

I pod namiotem kapryśnego nieba

Nago poleżeć w falującej łące.


Za szybko świat się obraca na kole,

Co do którego łańcuchem przypięty

Trzeszczy i zgrzyta zębami w mozole,

Trawiąc wrażliwość, niszcząc sentymenty.


Nim się obejrzy człowiek przez swe ramię,

Nim zorientuje, że młodość przegapił,

Nad własnym grobem pomarszczony stanie...

I się pod nogi będzie smutny gapił


Jako przegrany i anonimowy,

I okradziony z czasu z tożsamością,

Przed sobą samym i nieodgadniony,

I obarczony jedynie przykrością.


Nie chcę być takim przegranym człowiekiem

Jakoby śruba z zardzewiałym gwintem!

Chcę niczym wino dojrzewać bukietem

I iść przez życie spacerkiem, nie! sprintem.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl





RACJA

Z bukietu liści niczym z talerzyka

Wątła łodyga w niebo się unosi,

W zielonych łuskach swego kołnierzyka

Koronę płatków śnieżnej barwy nosi


I złotym okiem podziwia błękity,

Na których płyną żaglówki obłoków

Lub kadłub ptaków, co lotem przybity

Powraca z dali o tej porze roku.


Samej stokrotki w trawie wręcz nie widać,

Bo niczym igła ginie w stogu siana.

Wieczorem, kiedy główkę drobną dźwiga

Też pochylona nic nie jest widziana.


W grupie zaś mieni się plamami bieli

Jakoby płatkiem zimowego śladu,

Puchem, co zsypał się dziurą z pościeli,

Fleszem kałuży lub w szuwarach stawu.


I wyglądają niczym cień anioła,

Co światłem będąc, umyka wzrokowi,

Czy ślad, co czyni jego stopa goła,

Kiedy już, idąc, kroki przysposobi.


Tak i z człowiekiem bywa jak z stokrotką:

Sam niewidoczny i nic nieznaczący.

Samotność bowiem jest na co dzień gorzką

I wywołuje serca ból piekący,


Lecz w towarzystwie bliskich sobie osób

Wzrasta, rozkwita godny pochwalenia,

Łatwiej mu przyjąć złośliwości losu

I ma swym bytem coś do powiedzenia.


Relacje bowiem tworzą człowieczeństwo

I dopuszczają do głosu świadomość.

W relacjach rodzi się jednostki piękno,

Zastosowanie może znaleźć mądrość.


Niczym stokrotka tak człowiek z natury

Nie jest stworzony do bycia samemu,

Bo... cóż wart kwiatek wycięty z tektury?!

Nie dorównuje wszak temu żywemu.


Zatem potrzeba bycia w towarzystwie

Nadaje homo sapiens sens imienia.

Choćby miał człowiek dobra świata wszystkie,

Straciłby radość własnego istnienia,


Gdyby nie możność bycia członkiem grupy

Jakoby miejsce stokrotki w gęstwinie,

Człowiek by istniał przykrością otruty

I czekał w bólu, gdy się skończy... minie...


Patrząc z zachwytem na stokrotek łany ,

Ludzi się roi w oczach populacja...

Człowiek jest po to, aby był kochany

I aby kochał - to jest bytu racja.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



wtorek, 28 marca 2023

DOBRY DZIEŃ

Dobry dzień się dzisiaj u mnie zapowiedział.

Miodu światłem się wtopił w szronu politurę.

Ufam więc, że będzie długo w gościach siedział,

Rozweseli uczucia i myśli ponure.


Zaparzyłam herbatę, ciasto ukroiłam.

Przed śniadaniem pozwolę sobie na łakocie.

Okna, mimo zimna, na oścież otworzyłam,

Stojąc cała skąpana w świtu chłodnym złocie.


Dzień zaś dość nieśmiało zaszedł do salonu,

Rozsiadł się na kanapie z filiżanką w dłoni.

Rozglądał się wokół, ale po kryjomu,

Zdradzając zamyślenie na srebrzystej skroni.


Zagaiłam o wiośnie i pięknej pogodzie.

Polityką nie chciałam popsuć nam nastroju.

Pośmialiśmy się trochę, gaworząc o modzie,

Aż się zanurzyliśmy w słów brzęczącym roju.


Cudownie się dzisiaj ów dzień dla mnie zaczął!

Ruszył w drogę, tłumacząc, że ma obowiązki.

Wzrokiem moje oczy za nim wiernie skaczą

Niczym dzieci przez śniegu topniejące wstążki.


Do widzenia! - powiadam, machając doń w progu.

Mam nadzieję, że jutro też wstąpi o świcie.

A tymczasem nie tracąc dobrego humoru,

Celebruję zachłannie proste, piękne życie.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




SPADAJĄCA GWIAZDA

Czas... myślę, że istnieje dłużej niż od zawsze.

Źródła, z którego płynie, nikt palcem nie wskaże.

Śmierć zaś podział "przed" oraz "po" skutecznie zatrze,

Wynosząc nieskończoność czasu na ołtarze.


Chlupocze oraz pluszcze, rwąc nurtem do przodu,

Rozpryskując przejrzystość swą o ściany brzegów,

Spiesząc się nieustannie, całkiem bez powodu,

Znikając bezpowrotnie niczym plama śniegu.


Szumi, kiedy opływa garbate kamienie,

Wygładzając ich kanty, chropowatość, szorstkość.

Słychać jak poleruje wytrwale istnienie,

Wód tarczą diamentową pobrzmiewając słodko.


Zastygam więc na ławce, wsłuchując się w dźwięki...

Tik... Tak... - echo szeptem powtarza je w dali.

Pochylam skroń i składam memu życiu dzięki

A wiatr mnie za prostotę ów wdzięczności chwali.


Jestem jakoby kamień pod tonią strumienia,

Wrzucony weń narodzin moich wydarzeniem.

Czas mnie nadal wygładza i charakter zmienia,

Pokory uczy powolnym się mym starzeniem.


Kiedyś... mnie w dno wetrze, glonami obklejając;

Wodorostem zasłoni jakbym nie istniała

I popłynie, swą mokrą stopą mnie deptając...

Nie będę już nic czuła... Nie będę widziała...


Lecz czas tego z pewnością nawet nie uchwyci,

Pędząc nadal przed siebie na oślep z radością.

Niejeden się na pewno przemijania brzydzi -

Ja traktuję je szczerze z matczyną miłością.


To, co młode i stare, równo mnie zachwyca,

Fascynuje przemianą wręcz niedoścignioną

Jak nieba podkradana nocą tajemnica

Przez gwiazdę, która spada, będąc odklejoną.


Odchodzę... i co z tego?! - wcale nie żałuję.

Jestem wszak jak ów gwiazda, która z nieba leci.

Nim na wieki i wieków w ziemi wyląduję,

Moja droga się za mną wspomnieniami świeci


I zachwyca srebrzystą smugą swego blasku,

Dając innym nadzieję, że można żyć dobrze

Bez korony na głowie i gromkich oklasków,

Kiedy duch siłą prężną weseli się szczodrze.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




poniedziałek, 27 marca 2023

DUSZA SZCZĘŚLIWA

Tkwię w bałaganie po luźnym weekendzie

I w przedświątecznych trwam także porządkach.

Chaos, rozgardiasz mam dosłownie wszędzie.

Świadomość tego nerwowo się krząta,


A duch najchętniej pozostałby w miejscu

Przy klawiaturze pod rozgrzanym palcem

I by bez reszty poświęcił się szczęściu,

Będąc salonów poezji bywalcem.


Przyziemność jednak wciąż mnie upomina,

Krzyczy, że trzeba odstawić pisanie,

Że obowiązkiem dzień się rozpoczyna,

A nie czas traci na się obijanie!


Jednak w ogóle mnie nie przekonuje

I nie zachęca do bycia gosposią.

Natchnienie bowiem tak mnie fascynuje,

Iż krążę wokół pióra liter osią,


Więc nic poza tym dla mnie się nie liczy,

Kiedy przez okno wpada wena twórcza.

Nie dam się ciągnąć szarości na smyczy,

Choć mi bałagan upiornie dokucza.


Najpierw napiszę kilkadziesiąt wersów,

Stalówką wszystko, co we mnie, wypuszczę,

Powiem, co leży mi (szczerze!) na sercu,

Niebo i Ziemię słowami poruszę,


Później... być może zajmę się sprzątaniem,

Ale gwarancji na to nie dam wcale.

Jutro ogarnę - nic się wszak nie stanie.

Nie chcę żyć w ładzie, lecz nijak, niedbale.


Co materialne!, bywa nieistotne

I nie ma wpływu wielkiego na nastrój.

Uczucia, które zdają się samotne,

Źle reagują na w tworzeniu zastój.


Dusza ma zatem większe przywileje

Niźli przedmioty wokół rozrzucone.

Gdy jest spełniona, radośnie się śmieje,

A gdy nie piszę, ma stany zranione.


Wybacz mi zatem, zwykła codzienności,

Że się odklejam od tła twoich zasad,

Że zaniedbuję wszelakie czynności.

To nie jest przecież życia mego dramat.


Miałabyś duszę moją na sumieniu,

Gdybym ją tobie całkiem poświęciła.

Ona rozkwita w natchnienia płomieniu.

W tobie by siebie bólem potępiła.


Nie mogę, uwierz, postąpić inaczej

Jak iść za weną, która mnie porywa.

Ciało me nawet ze wzruszenia płacze,

Kiedy w nim dusza goreje szczęśliwa.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




piątek, 24 marca 2023

ŻYCIE

Życie jest nieśmiertelne - ciągnie się bez końca,

Odmierzane wschodami, zachodami słońca.

Przeobraża się tylko, formę swą zmieniając

I się dnia kolejnego świeżo odradzając.


Śmierć jak łuska jedynie, naskórek na dłoni,

Siwy włos, co wypada na ramię ze skroni.

Jedno gaśnie stworzenie, życia nie hamując

A jedynie lepszemu miejsca ustępując.


Zwierzę zdycha i ptaki padają pod drzewa,

Kwiat przekwita, owocem w nasiona dojrzewa,

Człowiek schodzi ze sceny wiekiem zasłaniany

I śrubami w drewnianej skrzyni zakręcany -


Mimo tego wszystkie życie wciąż się toczy,

Siedmiomilowym tempem w przyszłość skocznie kroczy

Jakby nic nie straciło, w niczym nie ubyło

Gnane ciągle do przodu swą wszechmocną siłą.


My umrzemy, znikniemy, świata nie hamując,

Życia sobą nie gasząc i nie zatrzymując

Biegu kolei rzeczy, co w czasie przemija,

Ale życiu nie szkodzi, a jedynie sprzyja.


Nas nie będzie jak rzęsy strąconej z powieki.

Koniec nasz coraz bliższy, wcale niedaleki.

Życie się nie spostrzeże, że gdzieś nas zgubiło,

I się znowu odrodzi wschodu słońca siłą.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl