Gdzie się podział mój świat pełen
ludzi,
Którzy serc swych wrażliwych
słuchali?
Czy gdzieś zasnął? Czy z snu się
przebudzi?
Czy doszczętnie, bez wieści się
spalił?...
Tęsknie za nim – prawdziwym i
szczerym,
Prostym w duszy i w ludzkich
relacjach.
Dziś jak książek wyszarpane papiery
Rozrzucony, zdeptany w nowych
racjach,
Poniżony, wyśmiany, opluty,
Z łańcuchami pogardy na stopach i
dłoniach.
Dziś zniszczyli mu szaty i zerwali z
nóg buty,
Zacisnęli mu worek na skroniach.
Tęsknię za nim – wesołym, choć
trudnym,
W którym ład był, wartości
porządek.
Nie był światem wygodnym, obłudnym,
Prostodusznym w koronie tęczy
wstążek;
Pełnym ludzi w mieszkaniach, na
podwórkach,
Pełnym dzieci, którymi echo
grzmiało
Wystrojone w indiańskie barwy,
piórka
Śpiewy, śmiechy, rozmowy w
przestrzeń gnało.
Tęsknię za nim – uśpionym w kopcach
siana,
W czarnej ziemi schylonym ciężką pracą,
W wodzie z wędką zastygłym po kolana,
Z pustym w dłoni kubeczkiem, z gołą
tacą…
Przy kapliczkach przydrożnych rozśpiewanym,
Rozmodlonym, wzruszonym wschodem słońca,
Znakiem krzyża przez ludzi witanym,
Wodą studni schładzany w dni gorąca,
Częstowanym chlebem, jajecznicą
Czy krupnikiem na skwarkach słoniny,
Ozdobiony kwiecistą spódnicą,
Którą kwitły, pachniały doliny.
Tęsknię za nim – z koszami grzybów,
jeżyn
Wędrującym przy płotach malw i malin,
W ścieżkach mrozu i szlakach śnieżnych
pierzyn,
W gwiazdach zbroi z szlachetnej, lśniącej
stali,
W dłoniach, które podaje życzliwość
I w wizytach bez słów zapowiedzi,
W czasach, których serdeczność, uczciwość
Królowała bez nadzoru spowiedzi…
Tęsknię za nim – spłoszonym stadem ptaków,
Które strąca z dzwonnicy dźwięk dzwonów,
Z purpurą na ramionach polnych maków,
Ze snopami zbóż obfitych plonów,
Z rymem wiersza na ustach i przyśpiewką,
Mgłą, którą słońce przebija ostrzami,
Z zapomnianą mych wspomnień ścieżką,
Która wije się kluczy żurawiami….
Gdzie się podział mój świat pełen
ludzi,
Którzy serc swych wrażliwych
słuchali?
Czy gdzieś zasnął? Czy z snu się
przebudzi?
Czy doszczętnie, bez wieści się
spalił?...