poniedziałek, 5 lutego 2018

Z DESZCZEM


Nie płacz deszczu i nie bądź taki smutny.
Nic się ze świtem nie kończy, a zaczyna.
Wiem, że czasem bywa los okrutny,
Lecz…
Czy w tymże związku jest smutku przyczyna?

Przykleiłeś do okna zapłakane oczy,
Zaglądając w mieszkanie jakoby w źrenice.
Z tą ponurą miną wciąż bywasz uroczy.
Zbieram łzy twoje, których na pewno nie zliczę.

Nie płacz deszczu, nie szlochaj, nie łkaj po kryjomu.
Trzeba i warto czasami żal z duszy wycisnąć.
Smutek nie jest obcy z pewnością nikomu.
Niejednemu popłakać potajemnie przyszło.

Rozchmurz proszę oblicze uśmiechem na ustach.
Nie rozpaczaj, że w kroplach tonie przestrzeń cała,
Że w strumieniach rozpaczy jest ulica pusta.
Mimo tego wszystkiego będę cię kochała.

Zaraz wracam…
Pochowam stalówki, zeszyty,
Na regale w szeregu poukładam książki.
Chociaż jesteś szarością wilgotną spowity,
Ja założę kalosze i płaszczyk w kolorowe prążki.

Z parasolem pod pachą i z tobą pod rękę
Pójdę chętnie na spacer po kałużach światła.
Wiatr porwie do tańca mą kwiecistą sukienkę,
A noc w budzącym słońcu powoli będzie blakła.

Pójdziemy prosto przed siebie z serdeczną radością
Oboje zadumani niemal nieprzytomnie,
Pogodzeni szczęśliwie z najgorszą słabością.
Będę myśleć o tobie…
Ty pomyślisz o mnie.

Nie płacz deszczu.
Czyż razem nie jest nam cudownie?
Potrafimy w milczeniu przegadać pół życia.
W swoim towarzystwie czujemy się swobodnie,
Gdyż nie mamy przed sobą wszak nic do ukrycia.

Wpadaj zawsze na kawę lub wytrawne wino.
Sama niekiedy potrzebę taką miewam w sobie,
Że z cierpiętnicy przygnębioną miną
Popłakać muszę,
Gdy gorycz smutkiem kwitnie w szlochającej głowie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz