wtorek, 13 lutego 2018

SMUTKU

Czemuż to chabrowe wypłakujesz oczy,
Topisz błękit kroplami kryształową nutą?
Cały siebie goryczą smuteczku przemoczysz.
Czyż nie wolałbyś mieć choć koszulinę suchą?

Czemuż płaczesz i siąpisz jakby porzucony,
Obojętny miłości i wyrwany trosce?
Suniesz sennie, bezradnie jakby przemrożony.
Wejdź i ogrzej w bamboszach stopy sine, bose.

Zaparzyłam miętę pieprzem doprawioną,
Balię wypełniłam kąpielą różaną,
Pościeliłam dla ciebie, abyś ciężką głową
Ułożył myśl potwornym strachem skołataną.

Będę czuwać w fotelu wiklinowych splotów,
Szydełkiem wydłubując koronek powoje.
Mogę zostać strażnikiem wszelakich kłopotów.
Łatwiej przez nie wszak przebrnąć smuteczku we dwoje.

Mam dla ciebie pokoik ciasny na poddaszu,
W którym możesz zamieszkać na wieki od dzisiaj.
Nie będziesz mi przeszkadzał – o to nie ma strachu.
Tylko mnie w smutku smutno i cierpliwie słuchaj.

Nie obawiam się ciebie, bo niby dlaczego?!,
Skoro w tobie znajduję duszy przyjaciela.
Przy tobie smuteczku pomimo wszystkiego
Mój duch na mądrość i ludzi pięknie się otwiera.

Odpoczywaj strudzony rozżalonym czasem.
Jutro znowu kolejny dzień się rozpoczyna.
Ty śpij sobie spokojnie, a ja tymczasem,
Będę czuwać, by sny twe tuliła pierzyna.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz