wtorek, 31 stycznia 2023

ŁAD

Przebijające się przez grunt żonkile

Warto poczekać cierpliwie pod ziemią,

By nie zagościć życiem swym na chwilę.

Promienie słońca uległe są cieniom,


Które wciąż długie i nieposkromione

W swym apetycie na dzień, co za krótki,

Ciągną się, wiją gęsto rozłożone,

Niosąc za sobą nieprzyjemne skutki.


Niech w was nie rośnie zachłanność na teraz,

Byście się w dobrym momencie zjawiły.

Warto się wstrzymać z swą decyzją nieraz,

By lepsze zyski, nie zaś straty, były.


Jeśli wyjdziecie kwitnieniem za wcześnie,

Będziecie straszyć jak teraz leszczyny,

Co swą pewnością postąpiły grzesznie…

I teraz pychą jakoby przegniły.


Sterczą cmentarnie bezlistne gałęzie

Pełne kolczyków przez mróz w sen zaklętych.

Nie przeczuwały, że tak właśnie będzie.

Choć się powinno strzec że zasad świętych,


A nie w pośpiechu przed wiosnę się wpychać

Naiwnie licząc na wrażliwość zimy.

Po co się teraz łokciami rozpychać?!

Kolei rzeczy wszak nie przyspieszymy


Ani procesów zniszczeń nie wstrzymamy,

Bowiem porządek wszystkim dyryguje.

Na ów ład zjawisk wpływu zaś nie mamy -

On sam o wszystkim zawsze decyduje,


Więc się wstrzymajcie żonkile z kwitnieniem.

Pośpiech fatalnym bywa wszak doradcą.

Niechaj leszczyny będą ostrzeżeniem,

Które matczynym bólem teraz płacą


I smutkiem szumią na bezdusznym wietrze,

W ramionach koron tuląc martwe dzieci…

Aż pęka z żalu przechodzących serce,

Bo śmierć z gałązek niczym łzami leci.


Tak i się ludziom pośpiech nie opłaca,

I niecierpliwość nie niesie korzyści -

To wszystko życie w bezsilności skraca,

Marzenia gasną zanim sen się przyśni,


Co budzi pustkę, samotność, tęsknotę

Za wszystkim, co nam gdzieś, nagle umknęło.

Człowiek ma wówczas niemałą ochotę

Wrócić do tego, co dawno minęło,


Czego nie wskrzesi mimo próśb, błagania,

Gdyż brakiem czasu wciąż zasypywane…

Jedynie prawdę bezwzględną odsłania:

Nic wszak nie może być poprzestawiane!


Nic nie powinno lekce być ważone!

Nic nie ma prawa siłą być zmienione!

Wszystko jest z góry mądrze ułożone

I na czynniki w czasie rozłożone!


Pośpiech to wszystko niszczy i zakłóca,

Okrada życie i z jego wartości,

Codzienność w tempie normalnym odrzuca...

Nim człek dorośnie, już mu liże kości.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




poniedziałek, 30 stycznia 2023

CZASAMI I NIEKIEDY

Bywają niekiedy dni zaćmienia,

W których to człowiek by się zapomniał,

Przyziemne rozpruł sieci istnienia,

Zatrzymał w biegu i… oprzytomniał.


Chciałoby wtedy móc się przebudzić

Bez konieczności pójścia do pracy,

Wybrać atrakcję albo się nudzić

I, nic nie robiąc, podjeść kołaczy.


Czasami trzeba być tylko z sobą

W zacisznym miejscu, gdzie słychać myśli,

By poznać jaką jest się osobą,

Gdy życie smak ma jedynie wiśni.


Niekiedy warto drzwi jest zatrzasnąć

I z samotnością zasiąść do stołu,

W dzień, a nie w nocy, po prostu zasnąć

I z marzeniami odejść pospołu,


Gdzie nikt i nic nas nie będzie dręczyć,

Gdzie tylko spokój nas ukołysze,

Gdzie duch się wreszcie przestanie męczyć

A ciało wtopi się całe w ciszę.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



piątek, 27 stycznia 2023

CIAŁO

Bardzo dbamy o ciało, lecz nie o relacje,

Przez co duch cierpi strasznie w stanie samotności,

I uparcie wierzymy, że w tym mamy rację.

Zatracamy się zatem do ciała w miłości.


Przebieramy w produktach, zeń "bio" wybierając,

By zapewnić komórkom tkanek, co najlepsze;

Do wyrzeczeń i sportu ciągle się zmuszając,

W poważaniu głębokim mamy własne serce.


Najważniejsza figura, talia, wcięcia, mięśnie,

Jędrność skóry i młodość w każdym milimetrze,

I staranność by piękno uchwyciło zdjęcie,

Gimnastyka na mrozie, w deszczu i na wietrze,


A w środku nas rośnie gnuśna znieczulica,

Gaśnie życie powoli pod pudru warstwami.

Ciało może i oko wyglądem zachwyca,

Ale gnije powoli czasu mogiłami.


Umierają komórki, krwinki w nas płowieją,

Włos przerzedza swą gęstość na zmęczonej głowie,

Dłonie, wbrew naszej woli, i nogi grabieją -

Nie jesteśmy tym samym człowiekiem w połowie.


Więdnie skóra i tkanki bezwiednie wiotczeją ,

Plamy jak opadowe na skórze wychodzą,

Siły też z dnia na co dzień wraz z kośćmi kruszeją,

Coraz częściej nas zmysły i myśli zawodzą.


Za czym zatem tak gnamy w panice i lęku -

Za pożywką larw, które żerują na zwłokach?!

Ten ma bilet do szczęścia w zaciśniętym ręku,

Który, żyjąc, lecz duchem, innych szczerze kocha.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




ŚNIEG

Patrzysz w górę i widzisz jak niebo się pyli

Wiatru tarką na wiórki kryształków ścierane,

Leci kwiatem dmuchawców jak rojem motyli

Milionami skrzydełek białych pomnażane.


Masz wrażenie, że gwiazdy wirują na ziemię

Przesiewane perłami przez chłodne powietrze,

Że z lekkością bezdźwięczną i z zacnym milczeniem

W ich powiewie mięciutkim wszystko jest najświeższe.


Opadają kokosem jakby kroplą kropli

Na twarz ufnie wzniesioną i temu uległą.

Zdaje się od wilgoci na skórze, że siąpi,

Mimo to chłoniesz aurę ów bieli przyjemną,


A gdy oczy otwierasz, lecisz w lej wsysany -

W niebo, które cię wciąga roztańczonym śniegiem.

Czujesz, że się unosisz jak puch poderwany,

Obsypany, zsypany z wszech stron białym piegiem,


Więc wyciągasz ramiona, by wiatr cię poruszył.

Niczym skrzydlak podwójny dałbyś się prowadzić

W puder nieba, co ciało twoje już poprószył,

Aby cię bielą w bieli jak całość obsadzić…


I się nagle zatapiasz w kryształkach mieniących,

Które tiulem zlatują jak płatki stokrotek.

Chłoniesz tę delikatność piór opadających,

Wyczesanych z anielskich, śnieżnobiałych lotek.


Nic więc już nie istnieje prócz ów nieważkości,

Co się wszem rozprzestrzenia brokatu poświatą,

Rozpinasz się niczym żagiel w bezkresie wolności

Wdzięczny, dziecinnie wdzięczny!, właśnie teraz za to.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




czwartek, 26 stycznia 2023

MODLITWA

Dałeś mi, Panie mój, słowa –

Powietrze, wodę, światło, chleb.

Językiem więc żyje głowa,

A myśli w niej jakoby sierp

Zbierają plony wyrazów

Literą kreślonych w zdania.

Zasiadam zatem od razu,

Gdy mnie natchnienie dogania,

I wersem każdym dojrzewam,

Znakami karmię łaknienia.

Tego się, Panie, spodziewam,

Że dasz mi płodność tworzenia,

Że nigdy mi nie odbierzesz

Trzeźwości zmysłów, czujności

I że mnie, Panie, ustrzeżesz

Przed stratą mej świadomości.

Słowa są dla mnie bezcenne.

Bogactwo ich mnie pochłania.

Życie bez słów jest mizerne -

Ledwo na nogach się słania.

Dźwięk ich mnie, Panie, wycisza,

Uskrzydla sens z nich płynący,

Bo w słowach brzmi, Boże, cisza

Kojąca niedosłyszących,

Gdyż w niej się głos Twój odsłania -

Tego, co Jest, którym Jestże.

Czerpię ze słów więc doznania,

Radując nadzieją serce

I docierając do ludzi

Przekazem ich wrażliwości,

Co niczym wiosna się budzi

Stanem empatii, miłości,

A to mnie czyni szczęśliwą,

Więc pozwól mi taką zostać.

Kiedy me dni w końcu miną,

Będzie mi łatwiej się rozstać

Z istnieniem mym tu i teraz

Pewna, że nie zmarnowałam

Czasu, gdyż byłam w nim szczera -

Słowom się cała oddałam,

A przez to ludziom spragnionym

Tego, co prawdą i pięknem,

By każdy człek zagubiony

Mądrości miał pełne ręce.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




PIERWSZY

Wszystko uśpione jeszcze się kołysze

I wszędzie słychać pogłębioną ciszę,

W której gałęzie trzeszczą w lekkim ruchu

Wpadają w sieci dość tępego słuchu,


A traw strzępionych szepty rozbrzmiewają

I z szumem kęp ich w echu się zlewają

Jakoby gwarem licznej publiczności,

Co przed spektaklem w teatrze się mości.


Ulice puste, chodniki zmoczone…

Samotność ciągnie się na każdą stronę.

Powieki domów zamknięte ciemnością

Wciąż delektują się tą przyjemnością,


Która się z marzeń sennych rozprzestrzenia

Stanem błogiego ciała odprężenia

A na oddechu falach dusze niesie,

Aż dobrowolnie zapomnieć że chce się.


Wszystko uśpione i wszędzie drzemiące,

I słychać ciszy ów tony rosnące.

Plusk drżącej wody, co nurtu wibracją

Zda się pobrzmiewać muzyczną wariacją…


Gdzieniegdzie trzepot skrzydeł i kwilenie -

Nieśmiałe nuty wtopione w milczenie.

Czas mija wolno i niemal leniwie,

Wręcz wobec drzemki niezwykle troskliwie…


Wydawać by się mogło więc we wniosku,

Iż wschód nie wzejdzie, bo wisi na włosku,

Bo noc na dobre się rozpanoszyła

I snem jak nitką horyzont zaszyła,


I by szczeliną nie wypełzło słońce

Związała supłem ów niteczki końce,

Lecz się w powietrzu uniósł zapach chleba,

Który bochenkiem w płomieniach dojrzewa


I ten aromat życia jako pierwszy

Rankiem okazał się najodważniejszy,

Więc się wokoło przyjemnie zrobiło

A powonienie napełniło siłą


Wilgotno – chłodną, senną okolicę,

W którą się wplotły zapachy dziewicze

Przesianej mąki związanej zakwasem,

Skórki chrupiącej obwiązanej pasem,


Co pieca żarem łuski przypomina

Spękane ciepłem, kiedy się zaczyna

Rumienić, rosnąć nad ogniem spragnionym,

Co płomieniami liże z każdej strony


Chleb, który pachnie miąższem w okolicy,

Czyniąc z niej miejsce prawdziwej cieplicy

Dla ducha, ciała jeszcze drzemiącego,

A ów rozkoszą już wybudzanego.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




wtorek, 24 stycznia 2023

PRZEDSMAK KOŃCA

Pomarańczową łuną zapłonęło niebo

Jakby słońce o blachę rdzawą się odbiło

I się ogniem wydało, który wrogi drzewom,

Bo pożogą gałęzie jakoby trawiło,


A wiatr szarpał czupryny ów płomieniem zlane.

Trudno zgadnąć, czy wzniecał żywioł podmuchami,

Czy z pożaru wyciągał konary spalane,

Co się zdały spopielać nieba kolorami.


Świst gałązek jak bicza smagał przestrzeń chłodną,

Że aż zimnem pękały nierozgrzane kości.

Krew się w żyłach zdawała dla życia bezpłodną,

Bo przez mróz pozbawianą należnej prędkości.


Człek posturą skuloną przemierzał chodniki,

Na swym grzbiecie dźwigając wiatr, co oszalały

Dzwonił zębem o zęby niczym koraliki,

Które z sznurów zerwanych na lód się sypały.


Krok się w drodze spowalniał bezsilny w niemocy,

Ostre zimno wszak ciało zdawało się gasić.

Bezradnością, zmęczeniem mrużyły się oczy.

Śmierć się zdała do człeka niczym kotka łasić,


A on, idąc, zapragnął ciepłego schronienia

W ciasnym kącie, w fotelu z kubeczkiem herbaty,

Więc szedł ciągle uparcie w kierunku życzenia,

Aby poczuć na ustach ziół parzonych kwiaty,


Krew rozrzedzić i popchnąć nurtem ku wolności,

Aby w członach zmysłowa wrażliwość wróciła

I by rozgrzać zbolałe ciężkim marszem kości,

Które zima złowieszcza do szpiku zmroziła.


W tej sekundzie człek poczuł jak koniec zachodzi,

Jak ludzkiego istnienia cień z mapy odpływa,

Jak skutecznie istotę śmierć sprytem podchodzi -

Sierpem zimna od życia ów trzcinę odrywa.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl






poniedziałek, 23 stycznia 2023

W DOBIE STAROŚCI

Próbowali ją wyrwać niemal z korzeniami,

Aby przenieść do domu spokojnej starości.

Nie liczyli się wcale z jej to potrzebami.

Traktowali jak skórą powleczone kości.


Ona jednak pragnęła zostać pośród wspomnień,

By w pokojach znajdować ludzi, co odeszli,

Patrzeć jak przez firanki przesiewa się promień

Padający na zdjęcia tych, co najważniejsi.


Każdy przedmiot miał bowiem niemałe znaczenie -

Przywoływał z przeszłości minione zdarzenia.

Budził w jej starym sercu dziecięce wzruszenie,

Kiedy ją dotykały dawnych lat widzenia.


Rytuałem codziennych, prostych przyzwyczajeń

Nie traciła do życia swego przywiązania.

Otoczenie nie miało przed nią zaś zatajeń -

Wszystko było przyczyną ciągłego kochania.


Dotykała więc rzeczy jak osób jej bliskich,

Powracając w relacje wiecznie w duszy żywe.

Tego by nie zmieściły dwie nędzne walizki,

W których chcieli ją wywieźć w miejsce nieżyczliwe.


Jakby mogła zatrzasnąć drzwi swojego życia

I porzucić tych wszystkich, których obok miała?!

To jak prawo utracić do tu teraz bycia,

Do czego dopuścić przenigdy by nie chciała.


Pragnęła bowiem odejść we własnym mieszkaniu,

Otoczona wszystkim, co że ją określało -

Tak jej było łatwiej rozważać o rozstaniu,

Które to z dnia na co dzień ku niej się zbliżało.


Chciała zasnąć na wieki w łóżku swej młodości

Otulona ciepłem jak żona i kochanka

Rozpieszczana do końca słodyczą miłości,

I z myślą odprężoną jak w koronie wianka…


Lub w fotelu przy oknie, gdzie lubiła siedzieć,

Godzinami pór roku wdzięki podziwiając,

Aby się wnet zapomnieć, o niczym nie wiedzieć,

Bezwiednie i ze zgodą w wieczność się wtapiając.


Byłaby spokojniejsza, zaopiekowana,

Bo we własnym królestwie, w asyście przeszłości,

Nie wśród obcych, choć wielu, lecz boleśnie sama

I ze smakiem rosnącej w goryczy przykrości.


Jedno tylko marzenie – nic nadzwyczajnego:

Być do końca w zaciszu własnej tożsamości.

Tyle aż mieć na starość, choć to nic wielkiego,

A będące warunkiem szczerej szczęśliwości.


Uszkodzone korzenie są tylko cierpieniem,

Bo część w miejscu zostaje, z którego są rwane.

W takim bólu nie cieszy już nawet istnienie,

Gdyż godziny tęsknotą są wykupywane


I choć ciało się zdaje być tam, gdzie powinno,

Dusza nadal jest w kącie sobie zostawiona

W ów mieszkaniu, gdzie pustka i potworne zimno

Na żal przez tę rozłąkę z ciałem narażona.


Czy należy więc ludziom sprawnym to odbierać,

Co jest dla nich jakoby bezcenne powietrze?

Kiedy starość – świadomość, że gasną, doskwiera,

Warto ich tam zostawić, gdzie żyć chce się jeszcze


I pozwolić im odejść w poczuciu godności

Wśród wszystkiego, co nimi jest, bo przecież było.

Pozostawmy im w dobie schyłku smak radości,

By się to, kim są teraz, w pełni dopełniło.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




czwartek, 19 stycznia 2023

ZATRZYMAĆ CZAS

Nie wstawajmy…

Niech nasze łóżko dryfuje na falach

Pluszcząca cisza niechaj je podmywa.

Niech będzie domem wzniesionym na palach,

Pod którym woda spokojnie przepływa.


Zostańmy…

Niech nas otula błękit swym atłasem,

Z delikatnością niech spływa po skórze.

Nie zaprzątajmy głowy sobie czasem

I nie pod stopy patrzmy, lecz ku górze.


Bądźmy…

Ciał naszych splotem jak kroplą na liściu.

Ramiona nasze niechaj się zrastają.

Mów do mnie czule, lecz nie „rybko”, „misiu”,

Ale słowami, co imię zdrabniają.


Nie wstawajmy…

Chcę czuć twe ciepło na plecach wtulonych

I z twoim torsem dotykiem sklejonych.

Chcę czuć twój oddech w piersiach go spragnionych

I ów powietrzem z twoich ust pojonych.


Niech wszyscy biegną i niech świat szaleje,

Ziemia o własną orbitę obija.

Nas wspólnej chwili rozkosz błoga grzeje

I właśnie teraz nic nas nie omija.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl