Bardzo dbamy o ciało, lecz nie o relacje,
Przez co duch cierpi strasznie w stanie samotności,
I uparcie wierzymy, że w tym mamy rację.
Zatracamy się zatem do ciała w miłości.
Przebieramy w produktach, zeń "bio" wybierając,
By zapewnić komórkom tkanek, co najlepsze;
Do wyrzeczeń i sportu ciągle się zmuszając,
W poważaniu głębokim mamy własne serce.
Najważniejsza figura, talia, wcięcia, mięśnie,
Jędrność skóry i młodość w każdym milimetrze,
I staranność by piękno uchwyciło zdjęcie,
Gimnastyka na mrozie, w deszczu i na wietrze,
A w środku nas rośnie gnuśna znieczulica,
Gaśnie życie powoli pod pudru warstwami.
Ciało może i oko wyglądem zachwyca,
Ale gnije powoli czasu mogiłami.
Umierają komórki, krwinki w nas płowieją,
Włos przerzedza swą gęstość na zmęczonej głowie,
Dłonie, wbrew naszej woli, i nogi grabieją -
Nie jesteśmy tym samym człowiekiem w połowie.
Więdnie skóra i tkanki bezwiednie wiotczeją ,
Plamy jak opadowe na skórze wychodzą,
Siły też z dnia na co dzień wraz z kośćmi kruszeją,
Coraz częściej nas zmysły i myśli zawodzą.
Za czym zatem tak gnamy w panice i lęku -
Za pożywką larw, które żerują na zwłokach?!
Ten ma bilet do szczęścia w zaciśniętym ręku,
Który, żyjąc, lecz duchem, innych szczerze kocha.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz