poniedziałek, 2 stycznia 2023

KORYTARZEM DO KOŃCA

Coś się skończyło i to bezpowrotnie.

Drzwi do framugi przylgnęły z hałasem,

A przed człowiekiem korytarz samotnie

Wabi w nieznaną otchłań ciszy basem


I nieskończenie ciągnie się, i ciągnie

Jakoby całkiem pozbawiony końca,

Więc człek nim idzie prawie nieprzytomnie

Jak marionetka na sznureczkach słońca,


Aż mu się zdaje, że jest nieśmiertelny,

Bo od zakrętu w zakręt prowadzony.

Niekiedy natknie się na próg mizerny,

Po którym kroczy w tunel nieskończony.


Nie czuje wcale uszczypnięć zegara,

Co wskazówkami skórę nań nacina.

W ten sposób wiosnę się zaznaczyć stara,

Której to ciężar kark ku ziemi zgina.


Pustka dokoła uwydatnia dźwięki,

Co się wydają być kroków odgłosem,

Choć to tymczasem urywane jęki

Ciała schnącego pod siwiutkim włosem.


Nim się obejrzy człowiek poprzez ramię,

Stanie przed lustrem sobą przerażony,

Poznawszy, że nim świeży dzień nastanie,

On coraz bardziej jest już nim zmęczony.


Niekiedy zatem bywa zaskoczeniem,

Iż się korytarz pod stopą urywa,

Że się już tylko jest mglistym wspomnieniem,

Które wskrzeszane coraz rzadziej bywa…


I nagle rozpacz pierś człeka rozdziera,

Bólem rozbija na kawałki serce,

Bo umierając, w nicość człek spoziera,

Ma rozbiegane, pełzające ręce,


Które palcami w kępy traw wsunięte

Próbują ciało wyciągnąć spod ziemi,

A grawitacją w przepaść odepchnięte

Czują, że nic się na lepsze nie zmieni,


Więc krzyk rozsadza rozpruwane usta,

Świadomość bowiem strachem szczuje spokój

I wewnątrz płonie w mękach dusza pusta,

Wiedząc, że człowiek będzie kupką prochu.


Miota się zatem i w konwulsjach rzuca,

Jakoby bestia szamocze się, wyje.

Cierpienie miażdży na bezdechu płuca

Wiedzą, że człowiek nie przetrwa, a zgnije.


Inaczej jednak umiera osoba,

Która miłością będąc otoczona

Wierzy, że to się jej bardziej spodoba,

W co ma nadzieję wejść, kiedy już skona.


Przedziwna zgoda opływa w niej członki,

Pokorą dłonie splata jak w wdzięczności,

Powieki ściąga jakoby zasłonki,

Prowadzi duszę w modłach do wieczności


I człek odpływa jak łódka z papieru,

Wtapia się w ziemię niczym kropla rosy.

Staje się ziarnkiem pośród ziaren wielu

Piachu, co trawi skórę, tkanki, włosy.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz