W drodze dokądś tam… po prostu przed siebie
Każdy zaciska w pięści wodze życia.
Co za zakrętem spotka? - tego nie wie.
Czy będzie jutro? - nie odgadnie dzisiaj.
Kłusem rytmicznie na tarczy zegara
Ciągnie na kole bagaże dorobku.
Bezkresne prerie przejechać się stara.
Mija na szlaku tablice nagrobków
Tych, którym dotrzeć się tam nie udało -
Gdziekolwiek cel swój obrali podróży.
Na co dzień może robili za mało,
Co dla sukcesu wszak dobrze nie wróży.
Trasa się ciągnie, a preria rozlewa.
Miarowy rytm się spod podków wymyka
I przekonanie już w każdym dojrzewa,
Że sam prowadzi los w takcie walczyka,
Aż nagle koń się zrywa czymś spłoszony,
Chcąc kopytami rozbić błękit nieba,
I bezradnością, strachem porażony
Pędzi na oślep, gdzie każe potrzeba.
Oś koła pęka jakoby zapałka.
Uderza z hukiem bagaż o podłoże.
Koło turkocze jak zepsuta pralka.
W pierwotne miejsce powrócić nie może.
Wirem bilonu kręci się szalone,
Po czym spowalnia, niepotrzebne leży ,
Bo tu i ówdzie szkodą nagryzione,
I połamane w kępach traw się szczerzy.
Tak w jednej chwili straciwszy kontrolę
Każdy się staje nagrobkiem przy drodze.
Wszak nie wystarczy mieć siłę i wolę,
Gdyż przeznaczenie trzyma życia wodze.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz