Uparła się
baba jaja malować,
Więc przed tym
chciała je zagotować.
Wcisnęła w
majtki Jakuba ręce
I szarpie
jądra gwałtem naprędce,
Bo na kominie
wrze grzana woda,
Więc wrzuci
jaja, barwnika doda,
Zamiesza
łyżką, dosypie soli,
Lecz Jakub
wrzeszczy!, bo coś go boli.
Skoczyła baba
krzykiem sparzona,
Lamentem
chłopa wręcz przerażona.
„Co ci dolega
Jakubie drogi?!” –
A Jakub w bólu
krzyżuje nogi –
Co ci dolega?!
– baba się pyta –
Mówże, to
skoczę migiem z kopyta
Czy po
lekarza, czy po grabarza…
Mówże mi
szczerze!, jaka to sprawa?!”
A, Jakub
głosem niby pisklęcia
Z oczami żalu
we łzach przejęcia
Rękoma jądra
swoje osłania
I gnie się w
bólu, na nogach słania.
Baba się w
głowę drapie w zadumie
I nie udaje,
że nie rozumie.
„Cóż mi
urządzasz takie mecyje?!
Jutro
Wielkanoc, więc jaja czyje
Mam
przygotować na tę okazję?”
„Ja miałem –
piszczy – inne fantazje
Jakżeś mi rękę
w majtki włożyła
I zmysły
wszelkie gwałtem zbudziła.
Zabłysła we
mnie nadzieja wszelka,
Że dziś mnie
czeka noc nader wielka,
Lecz nie z tą
nocą ją skojarzyłem.
Dziękuję
szczerze, że ją przeżyłem.” –
Żali się Jakub
leżąc skulony
I w swej
wdzięczności wręcz rozmodlony,
A baba tylko
wzrusza ramieniem
I drażni zegar
głośnym westchnieniem.
„Co teraz
począć? – myśli stroskana –
Woda w
garnuszku wygotowana,
Jaj malowanych
nie mam w koszyku,
Mizerne grosze
też w portfeliku…
Jak się pokazać
bez jaj w sobotę?” –
Mierzy się baba
z wielkim kłopotem,
A Jakub obok swój
stres przeżywa
I prosi czule –
„Bądź litościwa.”
„Trudno! – powiada
baba zawzięcie,
Wciąż zacierając
ochocze ręce –
Musisz się temu
Jakub poświęcić.
Ksiądz będzie jaja
w sobotę święcić.”
Jakub się zerwał
i w okno rzucił,
Bo z poświęceniem
strasznie się kłócił.
Zacisnął jaja w
obu swych rękach,
Biegnie przez płoty
i z bólu stęka
I nagle!... zasłabł,
upadł na ziemię,
Trzymając w dłoniach
swe przyrodzenie.
Morał!: Tradycji
się nie sprzeciwisz –
Ona cię dorwie,
a ty się zdziwisz,
Że taka silna i
że zawzięta
W chwili, to w której
przychodzą święta,
Więc choćbyś czynił
wszelkie starania,
Musisz się poddać
bez narzekania,
A!, by bez bólu
dbać o to złoto,
Idź święcić jaja
sam!, lecz z ochotą.