poniedziałek, 8 kwietnia 2019

PRZEBIŚNIEGI


młodym, którzy odeszli
Myślałam, że anioły pióra pogubiły
Rozkładając skrzydła troskliwości nad ziemią,
A to pąkiem młodości kwiaty się przebiły
I perłową kropelką istnienia się mienią.

Płatków tyle, co wiosen na drodze do celu,
Pochylonych w pokornej zadumie nad czasem.
Nędznym groszem nie pachnie los w swoim portfelu,
Gdy je mija i miażdży bezwzględnym obcasem.

A te ciche, rozsiane kępkami gdzieniegdzie
Ledwo chyląc swe głowy w porannej modlitwie
Umierają nim młodość je pokusą zwiedzie,
Nim ich dusze dojrzałość promienna przeniknie.

Zda się bielą puchową anioły przemknęły,
Zostawiając po sobie ślady nieroztropnie,
A to kruchej młodości łzy perłą spłynęły
W usta ziemi się sącząc strużką bezpowrotnie.

Trudno pojąć przyczynę tej gasnącej chwili,
Która ledwo się wzbiła do słońca w pragnieniu,
A już w swym zatraceniu potulnie się chyli,
Gasnąc ostatnim tchnieniem w mglistym oka mgnieniu.

Pochylam głowę w ciszy niczym przebiśniegi,
Oddając cześć pamięci dla okruszyn życia.
Trudno się jest pogodzić, że ta świeżość bieli
Traci w stanie kwitnienia swe prawo do bycia.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz