poniedziałek, 8 kwietnia 2019

Z MIŁOŚCI


Nie wymówię twojego imienia na głos,
Aby nie zadrżał dźwiękiem najdrobniejszy włos,
By nie strącić chwili, w której na ciebie patrzę,
By nie stracić ciebie bezpowrotnie, na zawsze,

Bo gdybym tak szeptem cię wypowiedziała,
Być może sama na wieki bym została,
Z tęsknotą ciebie w oknie ciągle wypatrując,
Niepewnie też z dnia na dzień w żalu podróżując,…

Może byś jak motyl skrzydłami przyklasnął
I odbił się w górę, by pójść drogą własną,
I jak motyl wiosłami odpycha powietrze
By się wspiąć coraz wyżej na słońca szpileczce

Tak ty mógłbyś odejść podskakując w locie,
Zostawiając za sobą dni płynące w słocie.
A tak?!, jesteś na pąku jedwabnej pościeli,
W której kolor twych skrzydeł srebrzyście się bieli.

Czas się sączy sennie w kołysanki rytmie.
Żar w kominku westchnie czy płomieniem syknie.
Na rozgrzanej kuchni wrze kawa i herbata,
I woń bukietów przypraw z zakamarków świata.

Na stole powidła i bochenek chleba,
Świeży twaróg koprem i czosnkiem dojrzewa,
Rosą smaku skropiony ogóreczek z grządki,
Pomidory, rzodkiewki i stokrotek pąki,

Których przed wschodem dla ciebie nazrywałam
I w szkła kryształowe hojnie powsadzałam,
Ozdabiając kredensy, stół i parapety
Na podstawkach szydełkiem zrobionej serwety.

Teraz czekam niema w ciebie się wpatrując
I każdy twój szczegół w sercu zapisując.
Czekam, kiedy się zbudzisz, by dać ci śniadanie.
Pochłania mnie rozkoszą to moje czuwanie.

Oddech twój w ramionach tuli moje zmysły.
Dźwięki samotności samoistnie prysły.
Jak ważny bywa odgłos herbaty mieszanej
Czy jęk podłogi stopą cudzą masowanej,

Chrząknięcie, co wpada zza sąsiedniej ściany
Do pokoju, w którym czas jest spożywany
Na zadumę lub inne ważne obowiązki,
Jak chociażby czytanie ulubionej książki?...

Jak ważne są wieczory tylko we dwoje,
Zapachem miłości wietrzone pokoje,
Spacery z rękoma splecionymi palcami
I płowe zachody gasnące za plecami?...

Jak ważne, by się wschodem zachwycić wspólnie,
Razem iść przez życie spokojnie lub szumnie,
By własną twarz zobaczyć w twarzy kochanego,
By jemu też nie skąpić doświadczenia tego?...

Dlatego nie wypowiem imienia twego,
By nie stłuc wszystkiego z tobą związanego,
Aby ciebie nie spłoszyć jakoby motyla,
Który ulotnej chwili skrzydła swe rozchyla

Gotowy się oderwać jak płatek kwiatu
Niesiony na dłoni psotliwego wiatru,
Nieuchwytny i kruchy w tym stanie istnienia,
Który z każdą sekundą okrutnie się zmienia,

Więc gdy wstaniesz, gdy zbudzisz się mój kochany,
Zanim w sobie rozpoznasz, czy jesteś wyspany,
Wtulę twoją głowę do piersi mej z miłością,
Obsypując twe skronie moich ust czułością,

Byś wiedział, nie stracił w sobie świadomości,
Że wszystko dla ciebie wszak czynię z miłości,
Że nigdzie nie znajdziesz miejsca bezpieczniejszego
Od tego naszego i wspólnie tworzonego,

Bo miłość, jak kwiat polny jest delikatny,
W żywiołach natury bezradny i stratny,
Równie narażona na losu przeciwności
Usycha pozbawiona serca przychylności;

Będę więc o ciebie mój kochany dbała,
Będę tobą żyła, tobą oddychała.
Tak mało mamy czasu wyłącznie dla siebie…
Ledwo się tli nasz płomień na pochmurnym niebie.

Nie możemy zatem niczego marnować,
By niczego nigdy więcej nie żałować.
Ważne, abyśmy razem nierozłączni byli.
Wiatr nas nigdy nie złamie, choć do ziemi chyli.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz