czwartek, 25 kwietnia 2019

POD CHMURĄ


Tyle się spraw dzieje, tylu ludzi przechodzi;
Tyle myśli powietrzem oddycha w milczeniu…
Ledwo słońce zasypia i natychmiast wschodzi
Jak zapracowane goreje w przyspieszeniu.

Tyle słów, co szelestem jak pióra strącone,
Wiruje w przestrzeniach skazanych na bezdomność,
Tyle marzeń i pragnień, co są utracone,
Zdeptane jak w człowieku godności świadomość;

Tyle spojrzeń w źrenice, uśmiechów przelotnych,
Refleksji głębokich jak włosów roztargnienie;
Tak niewiele od siebie zachowań swobodnych
I to jedno społeczne głów sztywnych skinienie;

Tyle pięknych poranków przy parzonej kawie
Z wianuszkami pomysłów i nadziei wstążką;
Tyle chwil dryfujących w falującej trawie
W kapeluszu słomkowym z ulubioną książką;

Tyle baniek mydlanych na niteczce wiatru,
Wzlotów w zrywie motyla, upadków na ziemię;
Tyle bukietów polnych, iskrzących się kwiatów
Bursztynem rosy, w której zastygły promienie;

Tyle łez wypłakanych z błękitnej powieki,
Tyle tęczowych brwi łączących wszech – i światy;
Tyle czasów, co nurtem rozpędzonej rzeki
Wskrzeszają opowieścią zdarzenia sprzed laty;

Tyle bab wielkanocnych polewanych lukrem,
Wigilijnych pierników, makowców na stole;
Tyle kromek chleba posypanego cukrem;
Tyle świąt, co się kręcą w kalendarza kole;

Tyle spotkań i rozstań, smutków i radości,
I śmierci czy narodzin splecionych w warkoczu;
Tyle twarzy na zdjęciach pożółkłych z przeszłości;
Tyle prawdy płynącej z wypowiedzi oczu;

Tyle jeszcze by chciało się zrobić, osiągnąć;
Tyle wrzącej energii w mym sercu pączkuje…
Pragnę gwiazd dłonią choćby delikatnie dotknąć,
Ale wszystko dokoła szaleństwem wiruje.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz