Hej! - wołam do tej, która to siedzi we mnie.
Hej! - powtarzam szeptem, niestety daremnie.
Wiem, że jest, bo zawsze i wszędzie ją czuję,
Więc z uporem myśli wciąż ją zagaduję.
Ktoś może się wtrącić, że to nienormalne.
Osoba w osobie – toż to nierealne.
Będę się upierać w tej kwestii zawzięcie.
Wierzę w jej istnienie i to nawet święcie.
Nie zawsze ma ona, na co ja, ochotę.
Ja wiele sprawunków odkładam na potem -
Ona zaś niczego w czasie nie odkłada.
„Jutra może nie być” – tak wciąż do mnie gada
I na każdym kroku morały mi prawi,
Że śmierć czuwa przy nas, a nie!, że się zjawi;
Więc choć czasem chciałabym poleniuchować,
Ciągle mam wyrzuty, że będę żałować,
Jeśli rad do serca jej sobie nie wezmę,
I zamiast kanapy, w obowiązki pędzę,
Robię, co zamierzam, mówię to, co czuję,
Minut, nawet sekund!, na nic nie marnuję.
Żyję pełną piersią!, i to wyśmienicie.
Dzięki jej przytykom mam szczęśliwe życie.
Gdy spacerujemy, zwraca mi uwagę
Na świsty gałęzi i zbutwiałą trawę,
Na pąki i płatki czy kształty obłoków…
Piękno widzi w rzeczach, co niemiłe oku,
Przez co i ja sama wszystkim się zachwycam.
Ufam jej dozgonnie i o nic nie pytam.
Ona mnie rozumie, uczy, nie przymusza.
Przedziwne ma imię – nazywa się Dusza.
Wiecznie mnie prowadzi ponad stan szarości,
Akceptując moje przyziemne słabości.
Dzięki niej się staję kimś lepszym na co dzień,
Zawsze nasycona, choć niby na głodzie.
Pragnienie zaś miewam – tylko jedno takie:
Aby z moją Duszą wieść życie jednakie.
Bez niej bym nie była, kim dziś właśnie jestem.
Z nią widzę jak wszystko wokół mnie jest piękne.
Wzloty i upadki się uzupełniają.
Z Duszą inny wymiar oraz wartość mają.
Słony smak smuteczku osładza radości,
Gniew podnosi jakość szacunku, miłości,
Ból, niepełnosprawność zdrowie doceniają
I czynią bogatych tych, co że go mają.
Bez Duszy się tworzy przykra patologia -
Codzienność to tylko czysta fizjologia.
Każdy więc, kto z Duszą niczym ptaszek lata,
Widząc okazałość spod błękitów świata,
Nigdy nie porzuci siebie podwójnego,
Mając przecież w Duszy przyjaciela swego,
Więc nim zje posiłek pierwszy po śnie szczodry,
Powie do swej Duszy z uśmiechem: „Dzień dobry”.
Nic zatem dziwnego, że do niej przemawiam
I, gdy milczy we mnie, o nią się obawiam.
Dzień bez mojej Duszy bywa dniem straconym,
Obżartym, opitym i łóżkiem zmęczonym.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz