wtorek, 11 października 2022

TANCERKA FLAMENCO

W sukni czarnej ziemi wręcz skradasz się, jesieni,

Obszytej falbanami kolorowych liści.

Na hebanowych włosach blady cień się mieni.

Warkocz wpięty masz w astrów i piątaka kiści.


Stoisz wygiętym ciałem na kształt pni brzozowych

I ramiona wyciągasz prężnie gałęziami.

Idziesz krokiem flamenco w pantoflach brązowych,

Stukając obcasami niczym kasztanami,


Które, lecąc na ziemię, z łupiny zerkają

Lub z niej toczą się sznurem jakby stepowaniem.

Na palcach kastaniety rytmicznie stukają

Ciężkich, rzęsistych kropel z nieba opadaniem.


Wiatr o struny zahacza powoli, miarowo,

Po czym nabiera tępa, rozpędza się, leci.

Ty zaś tańczysz szalona z uniesioną głową

I biodrami, i ciałem namiętnie się kręcisz.


Twoje oczy jak chmury wezbranej goryczy,

Co zranioną miłością pęcznieją złowrogo.

Twoje usta rzeźbione smakami słodyczy

I wymowne na wargach, chociaż nieme słowo.


Jak się wdzięcznie poruszasz, zastygasz… wirujesz.

Twe ramiona falują, kibić się ugina.

Wtem się z dumą wyprężasz i sztywno prostujesz!

Później… talia się twoja obracać zaczyna,


A nad stopą falbany szeleszczą listowia,

Odsłaniają twe łydki w mgieł szarych pończochach.

Plączesz cała się bluszczem tanecznym tułowia.

Twarz masz pięknie skupioną na grymasie focha.


Nagle żwawo przyśpieszasz jak galopem koni.

Kastaniety w obłędzie ulewą drżą w dłoniach.

Wiatr w gitary rozpędzie za twym krokiem goni.

Masz skupienie samotne na czole i skroniach.


Wijesz, wijesz się cała spragniona pieszczoty.

Mową ciała cierpienie swej duszy obnażasz.

Jak nie można być z tobą odczuwać ochoty,

Skoro tak ogień uczuć zmysłowo wyrażasz?!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz