środa, 19 października 2022

POLOWANIE

Ciągle uciekam jak zaszczute zwierzę

Przez las wydarzeń oraz sytuacji.

Biegnę przez krzaki, nagle w chruście leżę,

Padam jak kłoda bez wdzięku i gracji.


Gałęzie plączą rozpędzone kroki

I niczym pęta ciało oplatają.

Nad głową śmieją się zuchwałe sroki

I kruki, wrony złowieszczo gadają.


Wiatr wyje, szarpie drzew głowy zawzięcie

Jakby chciał zebrać trofea zwycięstwa,

A mnie pcha w przestrzeń do życia zacięcie,

Co jest oznaką… tchórzostwa czy męstwa?!


Nie myślę o tym, bo waltornię słyszę,

Która jak demon zarośla przemierza

I strzałą dźwięku wnet powala ciszę,

Co w mych ramionach z grzechów swych się zwierza.


Tulę ją mocno z miłością w objęciach,

A kiedy gaśnie, ciało jej układam

Na mchu wilgotnym ustronnego miejsca

I niczym łania w świerki gęste wpadam.


Za mną już pędzi galopem ułana

Sfora spragnionych mego poświęcenia.

Chce mnie powalić strzałem na kolana,

By zedrzeć ze mnie pasję i marzenia,


Biegnę więc, biegnę!, ile tchu w mej piersi,

Żeby niedola mnie nie ustrzeliła.

Rzadko się komu w tej ucieczce szczęści,

Gdy wrogom sprzyja wręcz nadludzka siła.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz