Pytasz, czy kocham człowieka?
Kocham i też nienawidzę.
Czasem go mijam z daleka,
Bo się podłością w nim brzydzę.
Niekiedy w drodze przystaję,
Bo pragnę być z nim, po prostu,
Lecz – tu się śmiało przyznaję -
Nie dałabym mego głosu
W obronie jego mądrości,
Bo to pojęcie przesadne,
Gdyż skłonność ma do zazdrości,
Choć ponoć „zwierzę” to stadne,
A wtedy razi głupotą,
Przeraża swoim bestialstwem,
Zabija ludzi z ochotą,
Para się często matactwem,
Nierzadko głodny jak hiena
Niszczy wszelakie stworzenie.
Człowiek to moja domena,
Co mnie podkręca szalenie,
Więc chętnie badam naturę,
Co z jednej strony rujnuje,
Ciągnąc widoki ponure…
A z drugiej strony buduje.
Człowiek jest pełen sprzeczności -
Skarbnica cech Bogu miła,
Istota zalet zdolności
I złem padlina przegniła.
Ciągle czymś zaskakuje
I nieustannie przeraża,
Zniechęca i inspiruje,
Świat na upadłość naraża.
Pycha w nim drzemie potężna,
Co trzy dni po nim umiera.
Podobny człek jest do węża,
Który sumienie mu zżera.
Człowiek zapłonem jest nieszczęść,
Zaczynem łez i szaleństwa.
Niekiedy staje się wieszczem.
Nierzadko guru przekleństwa,
Więc… trudno tylko go kochać
Jak trudno i nienawidzić.
Kultura jest w nim wysoka…
Prostactwo, co go obrzydzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz