środa, 12 października 2022

MAŁE PRZYJEMNOŚCI

Idę przed siebie… zupełnie bez celu

Wybraną drogą spośród ścieżek wielu.

Idę powoli, krok ciągnąc za krokiem,

I mimowolnie błądzę wokół okiem.


Obok spacerkiem wiatr się cicho snuje,

Gałęzie szumem jak buty sznuruje

Szelestem o czymś rozprawia i szepcze,

A mnie się nawet odpowiadać nie chce.


Idę milcząca w myśli kapeluszu,

Trzymając wodze mego animuszu,

By móc się błogo delektować chwilą

Życia, co zda się podobne motylom.


Drzewa listowie pod me stopy kładą.

Wchodzę w latarni światła smugę bladą,

Po czym w ciemności cała się zanurzam…

Zwalniam i czas swój na siłę przedłużam,


Lecz bezskutecznie i bez rezultatu.

Noc już dobiegła do końca etatu.

Dzień się wychyla jeszcze z nieśmiałością.

Słońce sen spija z wielką zachłannością,


Więc jeszcze księżyc spływa na chodniki

Jakoby rzeka wpięta w krawężniki

Nurtem srebrzystym w nieznane płynąca

I szklanym dźwiękiem wilgoci pluszcząca,


W którą wsłuchuję się wręcz bez pamięci -

Tak mnie pochłania i rozkoszą nęci,

Idąc przed siebie bez zastanowienia,

Puszczając w przestrzeń najskrytsze marzenia.


Ciągle za mało takich przyjemności,

Co decydują o życia jakości,

Więc wstaję wcześniej nim słońce się zbudzi

Z dala od zgiełku, hałasu i ludzi,


By ciało mogło poczuć odprężenie

Nieskazitelnie rozkoszne wytchnienie

Od przyziemności, która się rozmyła

Gdy dusza w niebo nad niebo się wzbiła.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz