wtorek, 13 grudnia 2022

ZADUMANIE

Umyłam okna… stanęłam na moment

I nieważkością myśli pochłaniana

Do grawitacji wyciągałam dłonie -

Czułam, że mogę być nurtem porwana


Zadumy, co to siłą oceanu

Wsysała ciało oraz wonną duszę

Doprowadzoną do takiego stanu,

W którym świadomie szeptałam: „Nie muszę…”


Lekko, swobodnie miękkimi ruchami

Zaczęłam cała falować na wietrze

I przyklejona do nieba oczami

Miałam pod sobą wibracji powietrze.


Stopniowo w górę zaczęłam się wznosić

Jak piórko pchane w obłoki podmuchem…

O nic nie chciałam już nikogo prosić…

Było mi dobrze, będąc tylko puchem.


Wokół przestworza błękitnych odcieni,

Beztroski tonie o ciało pluszczące…

Jak na hamaku splecionych promieni

Zaczęło tulić mnie do siebie słońce,


Mimo że w dole szron iskrzył na trawach

Ścinanych sierpem przejrzystego mrozu…

Leciałam w wszechświat i to nie w obawach,

Że mnie zaprzęgnie przyziemność do wozu,


A z zaufaniem... może z naiwnością?!

Daję się ponieść w nieznane refleksji,

Karmiąc się, pojąc wręcz podświadomością,

Która tajemnic szeptami szeleści…


Szpileczką doznań czegoś mistycznego

Wiszę do nieba myślą uczepiona,

Jak motyl w ramach pudełka szklanego

Wyciągam chłonne wolności ramiona…


I czuję, że mnie ktoś wzrokiem z chmur ściąga.

Patrzę… pod oknem człek mnie obserwuje,

Przyzwoitości swym spojrzeniem żąda,

Stanu zadumy mej nie akceptuje,


Więc mimowolnie język pokazuję

Jak rozwydrzone i buńczuczne dziecko.

Firanki bielą okno kamufluję,

By szans nie miało postąpić zdradziecko.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz