wtorek, 20 grudnia 2022

ODBICIE W OKNIE

Stoję przy oknie niczym przed lustrem.

W nim moja młodość mi się przygląda:

Ulice jako oczy me puste,

Melancholijne w cichutkich kątach


O wypłowiałej, mglistej tęczówce

W szklanej powłoce chodników w deszczu…

Głowa w gałęzi bezlistnych chustce;

Usta szepczące w wzruszenia dreszczu


I twarz pożółkłych opadłych liści

Więdnąca źdźbłami pomarszczonymi;

Czoło ściągnięte grymasem myśli

Zlane z skroniami w fałdki spiętymi;


Szorstka powierzchnia ziemi bezpłodnej

Spękana chłodem i odsłonięta

Do moich dłoni ciężkich podobnej,

Co noszą pracy bezwstydne piętna


I mgła jak włosy moje zwichrzone,

Bo zmartwieniami, troską splątane,

Szronem obfitym mocno sprószone

Grzebieniem sekund wyczesywane…


Ja w tym odbiciu późnej jesieni

Z życiem zamkniętym w kilku albumach,

W wersach, co których sens już nie zmieni,

I ciągle z głową, choć w siwych chmurach.


Aż trudno pojąć, że w takim czasie,

Którego wzrokiem bystrym nie widać,

Przed sobą pewno niewiele ma się…

Czy zatem można się jeszcze przydać?


Jak żyć u boku tej świadomości,

Co dnia każdego łaskę nam robi,

Przypominając wciąż o przeszłości,

Której nikt nigdy już nie nadrobi?


Każdy poranek jest zaskoczeniem,

Budzącym wdzięczność za dar istnienia.

Pokutą jednak jest zamyślenie,

Że wszystko gaśnie bez odtworzenia,


Że nie powróci, się nie powtórzy,

Choćby pragnienie tego żądało.

Odbicie w oknie powieki mruży…

Czyżby odejście me przeczuwało?

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz