piątek, 9 grudnia 2022

POCZTÓWKA W BIELI

Pamiętam… śniegu skrzące się diamentem

Puchate łany w wymiarze karatów,

Bieli bezkresnej krocie niepojęte,

Bo kryształkami lecącej z wszechświatów…


I to szczypiące świeżością powietrze,

Co wdechem ciało na wskroś wręcz przeszywa;

Opiłki srebra tańczące na wietrze,

Gdy ten poduchy pierzaste rozrywa,


Ciągnąc na przekór je z śpiących gałęzi,

Które z pieleszy wychylić się nie chcą…

Pamiętam sopli szczerzące się zęby,

Co się cyrkonią jak w uśmiechu świecą;


Sanki, co ślizgiem przecinają przestrzeń,

Zgrzyt łyżew, które lód ścierają ostrzem,

I mnóstwo zabaw, i radości dreszcze -

Wszystko to nawet nie śmierdziało groszem,


A smakowało jak słodycz luksusu

Podszyta szczerą, beztroską wolnością,

Brana garściami i to bez przymusu

A spontanicznie ceniona wdzięcznością.


Pisk się unosił i szczebiot się roił

Szalonych dzieci ławicą sunących.

Odgłos ich szczęścia echo niepokoił,

Mnożąc śmiech w tonach z wszech stron wibrujących.


Pamiętam… nastrój jak oczekiwania,

Co mimowolnie w duszę się zakrada,

Co kłusem pędzi w rytmie kołatania

Serca, gdy wzniosłość chwili zapowiada.


Tęsknię za takim dzieciństwem zimowym,

Którego nie ma bielą za oknami,

Które wspomnieniem wymyka się z głowy,

Bo dzieci nie są nawet dzieciakami.


Świat się zestarzał i zmęczył starością:

Puste ulice, głuchonieme echo

I przygnębienie, co brzydką szarością

Maluje dawno bezśnieżne już niebo.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz