Chciałabym wrócić do mego dzieciństwa -
Tego z fantazją oraz z rozmarzeniem,
W którym prostoty wieczna płonie iskra
Niepowiązana z przyziemności cieniem.
Chciałabym znowu móc tego doświadczyć,
Co pozwalało mi baśni doznawać.
Zmęczenie wieku beztroską uraczyć
I uśmiech wokół z radością rozdawać.
Chciałabym wrócić do życia korzeni,
By poczuć świeżość żywicznego soku,
W pląsach słonecznych, przyjemnych promieni
Mieć błysk nadziei w wiecznie głodnym oku.
Pragnę ożywiać wokół mnie przedmioty,
Z naturą gadać niczym z przyjacielem
I ignorować zmartwienia, kłopoty,
Za pan brat bywać z puściutkim portfelem.
Pragnę szaleństwem niczym paralotnią
Przecinać nieba błękitne połacie,
By zapomnienie było mi odskocznią
Od obowiązków przy garach i szmacie.
Pragnę, gdy nagle lunie chmura deszczem,
Wybiec jak stoję pod wody strumienie,
By skakać w strugach, krzycząc z siłą: „Jeszcze!”
I ramionami przecinać przestrzenie.
Chciałabym wskoczyć w śniegu białą pianę,
Ażeby w zaspach jak strzała nurkować,
Poczuć jak ostrość rozpędzonych sanek
Pod prąd powietrza zaczyna szybować.
Chciałabym lodu kryształki połykać
Łapane w tańcu płatków rozsypanych
Na wyciągnięty lep mego języka
Jakoby z lukru przez podmuch ścieranych.
Chciałabym robić to, co w moim wieku
Odczytywane jest za obłąkanie
I przestać pędzić na oślep w pośpiechu,
Bo to udręka, smutek i skaranie.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz