Tak bardzo wierzymy oczom,
Choć te ułomne w ciemności
Niejednym człeka zaskoczą,
Budząc weń cień wątpliwości.
Widzimy i pochłaniamy
Wszystko, co zmysł ten odsłania.
Sprawiają, że osądzamy
Z kredytem dlań zaufania.
Pozór jak płótno obrazu
Karmi nas powierzchownością.
Przynęta działa od razu.
Oczy się zdają pewnością,
Więc bez przemyśleń wnikliwych
Za nos dajemy się wodzić,
Zamiast z spostrzeżeń kłamliwych
Zadumą się oswobodzić,
Bowiem niedbałe źrenice
Sczytują przekaz pobieżnie.
Obce im są tajemnice,
Do których umysł nie przemknie
Wierny jedynie doznaniom
Łowionym na haczyk wzroku
I nie dający zadaniom
Głosu, co przeciw jest oku.
Wówczas człek żyje jak w matni
Zjawisk w przelocie schwytanych -
Źrenica nie uwydatni
Tego, co duszy nie mami.
Nie można jedynie zmysłom
Dać się przez życie prowadzić,
Aby ujrzane nie znikło
Chętne by tylko nas zdradzić.
Trzeba nam w głąb penetrować
Sensu istnienia ludzkiego,
Żeby móc wreszcie skosztować
Znaczenia, lecz prawdziwego.
Nie definiuje człowieka
To, co jedynie widzimy.
Szczerość spod zmysłów ucieka,
Kiedy im tylko wierzymy.
Prawda o ludzkiej naturze
Tkwi bowiem w intencjach serca -
To zaś wyzwanie jest duże,
By dotrzeć do tego sedna,
Co domem jest, lecz na skale
Wrośniętym w nią fundamentem.
Och, jakże to jest wspaniale
Doświadczać, co niepojęte!
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz