środa, 7 grudnia 2022

CIĄGLE

Sama jestem w domu z psem, co leży obok

Jak szal owinięty wokół stóp pod stołem.

Cisza oceanem rozlewa się błogo…

Zegar jak dyliżans turkocze swym kołem.


Ciemność krokiem wieszcza przemierza chodniki

I ciągnie za sobą wiatru pelerynę

Zapiętą na latarń błyszczące guziki

I zahaczającą o drzewa czuprynę,


Które to w me okno zagląda jak w strachu,

Palcami gałęzi w szyby uderzając…

Spłoszyło gawrony siedzące na dachu -

Rozpierzchły się nagle!, pomocy wzywając.


Blade smugi światła jak kałuże stoją,

Masłem rozpuszczonym zaś w wodnej kąpieli

Nurtu rwących prądów wcale się nie boją,

Więc się jasną cieczą strumień w parku bieli.


Cienie na trawnikach jak duchy spod ziemi

Wypełzają, sącząc się nićmi czarnymi.

Na ławce przy brzegu deszczu ślad się mieni

I deski obkleja liśćmi zbutwiałymi.


Ulice są pełne jeszcze samotności,

Choć co dziesięć minut torem karuzeli

Autobus przejeżdża, warkotem prędkości

Spokój niczym ziarna kawy w młynku mieli.


Siedzę odprężona w wianku różnych myśli,

Które się krzątają, szurają kapciami...

Refleksja zaś wróży, co się może ziści

Wplatane w codzienność dzisiaj godzinami…


Zapisuję kilka wersów na karteczce,

Aby sportretować ulotność tej sceny...

Strofy jak ust odcisk na zwykłej serwetce,

Którą wyrzucamy, gdy jej już nie chcemy…


Wszystko jest ulotne i nieokiełznane.

Powozem zegara jestem w dal ciągniona.

Powoli za oknem mroki rozrzedzane

Odsłaniają pejzaż jakoby zasłona,


Więc… czas na mnie – biegnę w szare obowiązki,

Choć z ogromną chęcią tutaj bym została,

Splatając słów zwoje w wersów długie wstążki

I spijając kawę… ciągle bym pisała...

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz