Sama jestem w domu z psem, co leży obok
Jak szal owinięty wokół stóp pod stołem.
Cisza oceanem rozlewa się błogo…
Zegar jak dyliżans turkocze swym kołem.
Ciemność krokiem wieszcza przemierza chodniki
I ciągnie za sobą wiatru pelerynę
Zapiętą na latarń błyszczące guziki
I zahaczającą o drzewa czuprynę,
Które to w me okno zagląda jak w strachu,
Palcami gałęzi w szyby uderzając…
Spłoszyło gawrony siedzące na dachu -
Rozpierzchły się nagle!, pomocy wzywając.
Blade smugi światła jak kałuże stoją,
Masłem rozpuszczonym zaś w wodnej kąpieli
Nurtu rwących prądów wcale się nie boją,
Więc się jasną cieczą strumień w parku bieli.
Cienie na trawnikach jak duchy spod ziemi
Wypełzają, sącząc się nićmi czarnymi.
Na ławce przy brzegu deszczu ślad się mieni
I deski obkleja liśćmi zbutwiałymi.
Ulice są pełne jeszcze samotności,
Choć co dziesięć minut torem karuzeli
Autobus przejeżdża, warkotem prędkości
Spokój niczym ziarna kawy w młynku mieli.
Siedzę odprężona w wianku różnych myśli,
Które się krzątają, szurają kapciami...
Refleksja zaś wróży, co się może ziści
Wplatane w codzienność dzisiaj godzinami…
Zapisuję kilka wersów na karteczce,
Aby sportretować ulotność tej sceny...
Strofy jak ust odcisk na zwykłej serwetce,
Którą wyrzucamy, gdy jej już nie chcemy…
Wszystko jest ulotne i nieokiełznane.
Powozem zegara jestem w dal ciągniona.
Powoli za oknem mroki rozrzedzane
Odsłaniają pejzaż jakoby zasłona,
Więc… czas na mnie – biegnę w szare obowiązki,
Choć z ogromną chęcią tutaj bym została,
Splatając słów zwoje w wersów długie wstążki
I spijając kawę… ciągle bym pisała...
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz