środa, 31 stycznia 2018

WIOSENNIE


Otula mnie wiatr zapachem jabłoni,
Okrywając ramiona płatkami westchnienia.
Z kapeluszem nieba na srebrnej skroni
Błądzę wzrokiem jak łodzią po tafli istnienia

I wokół tylko cisza, która pęka liśćmi…
I dźwięki rozmarzonej, szeleszczącej trawy.
Czekam na tych, co byli, co jeszcze nie przyszli.
Rozpala mnie nadzieja – nie czuję obawy.

Zaśnieżyła się ziemia kroplami stokrotek
A kwiat mleczu odbija złote ścieżki słońca,
Krokusami się mieni łan za żywopłotem,
Śpiewy ptaków się zdają nie pamiętać końca

I wszystko wokół jakoby bez skazy
Rozpoczyna od nowa wędrówkę w nieznane…
Zastygają na płótnie wiosenne obrazy
Pędzlem duszy w obłokach malowane.

Nie zatrzymam minuty, nie wstrzymam godziny.
Czas… jak stado bocianów po niebie wciąż płynie.
Może na coś ważnego kiedyś się spóźnimy,
Lecz to, co było, niechże nigdy nie przeminie.

Tyle szczęścia, co wspomnień w oszronionej głowie,
Głosów, które powtarza wiatr wiosennym rankiem,
Co kartek, które trawi sens zaklęty w słowie,
Co pól kwitnących krwisto koralowym makiem –

To wszystko jak pocztówkę z odległej przeszłości
Do piersi przytulam ze szczerą wdzięcznością.
Mimo wiosny już nie mam tej świeżej młodości,
Lecz serce wciąż kwitnie tą samą miłością.

W kroplach deszczu obmywam twarz zmarszczką pokrytą
I ocieram łzy, które wzruszenie wyciska.
Jestem inną, choć ciągle tą samą kobietą,
Bowiem tamta, co była, nadal jest mi bliska

I tak razem, wciąż razem na progu istnienia
Z peleryną kwitnącej, pączkującej wiosny
Kartkujemy z uśmiechem zebrane wspomnienia –
Czas to piękny, bezcenny, choć nie bywał prosty.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz