środa, 24 stycznia 2018

POCZĄTKI

Dzień się już kończy powoli, z westchnieniem…
Odgarnia z czoła obłoki przemijania szczotką…
Nic w nas już nie będzie tym samym istnieniem.
Zostać tym samym człowiekiem nie jest przecież prosto.

Stoję na progu w chuście haftowanych maków
Z kubkiem mięty pieprzowej i kroplą cytryny.
Patrzę w niebo i szukam gdzieś w przestrzeni znaków,
Którymi wróżyć przyszłość tak bardzo lubimy.

Obok malw pastelowych troskliwe ramiona
Otulają mnie czule szepcząc pocieszenia…
Może na twarzy smutna, lecz w sercu wesoła,
Kiedy patrzę na wszystko, co wokół się zmienia.

Nad głowami się kluczem ptactwo rozciągnęło
I skrzydłami jak wiosłem przesuwa błękity…
Piękne to wszystko, co mnie spotkało, minęło…
Wiatr szeleści listkami kartkując zeszyty

I strącając z zapisków szeptem gnane słowa,
Ususzone kwiatuszki, wianuszki paproci…
Czyta moje wspomnienia, zaczyna od nowa
To, co nitką zachodu przecudnie się złoci…

Jakże dobrze jest wracać w miejsca oddalone,
Od nas teraz liczone przeszłości metrówką,
Takie świeżo pachnące, choć troszkę zamglone,
Powiązane jak listy pamięci sznurówką,

Jakże dobrze mieć światy dni, co przeminęły,
W towarzystwie zadumy poprzekładać zdjęcia…
Wieczór wabi maciejką, a my wciąż płyniemy
Żaglówkami powrotów w głębię swego serca,

Aby jutro wraz z świtem móc zacząć od nowa
Dzień kolejny na progu prostej codzienności,
By zapisać jej brzmienie jak dyktują słowa
Partyturą wciąż pierwszej, szalonej miłości…

Od początku początek każdy się zaczyna,
Choć za nami ścieżyny pełzną przedeptane.
W doczesnej wędrówce szczęścia jest przyczyna,
Że jutro można przeżyć to, co wciąż nieznane.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz