poniedziałek, 22 stycznia 2018

NIEDOPOWIEDZIANE

Na parapecie wschodów z kubkiem przebudzenia
Siadam każdego ranka wpatrzona przed siebie.
Nic, albo też niewiele mam do powiedzenia.
Przesuwam wzrokiem kolory na uśpionym niebie.

Myśli spod puchu sennego rozciągają skrzydła,
Rozczesując wiatrem rozleniwione pióra…
Już się kończy ta chwila, choć druga nie przyszła.
Nie wiesz nawet z kolei to godzina która?

Przyklejona w błękity srebrzystej zieleni
Przenikam horyzonty pełne tajemnicy,
A pośród grafitowych, rozciągniętych cieni
Mnóstwo jest niedopowiedzeń, których nikt nie zliczy.

Nie wiesz, jak długo jeszcze na tle swego istnienia
Siedzieć będziesz w zamyśle nad wywarem kawy?...
Ogrom masz planów, jeszcze więcej do zrobienia,
Lecz… co może źdźbło ściętej i kruszonej trawy?

Czy przed tobą jest jeszcze droga do zdobycia?
Czy kurtyny zapadną przed finałem sztuki?
Czy masz jeszcze cokolwiek w sobie do odkrycia?...
A może jesteś już na dnie całkowitej pustki?

Wokół wszystko jest obce i niedopowiedziane.
Na parapecie wschodów patrzysz słońcu w oczy.
Nie wiesz, ile dla ciebie dziś jest przewidziane

I w jaki sposób, kiedy koniec cię zaskoczy?...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz