środa, 31 stycznia 2018

CHRZEST


Wiatr wyszeptał moje imię
Na gałęziach i na liściach,
Trącił nim o pięciolinię…
Co to była za muzyka?

Wiatr wyszumiał moje imię,
Pieszczotliwie je wyśpiewał.
W ustach jego dźwięk ten płynie
I ożywia wszystkie drzewa.

Łza błękitów czoło moje
Namaściła wrażliwością.
Teraz duszę smutkiem poję,
Roztańczona w nim radością.

Podczas tej uroczystości
Niebo organami drżało
I w poezji jak w miłości
Serce moje pulsowało.

Nic więc zatem jest dziwnego,
Że me oko widzi więcej…
Krokiem snu rozmarzonego
Suną muzy w nut obręczy

I w pajęczyn tiulu mglistym
Pod obłokiem roztopionym
Spacerują wzrokiem bystrym,
Rozkochanym, rozognionym

I jakoby w lekkim tańcu
Niczym pióro wiatrem drżące
Usta tulą na różańcu
W niemych słowach konające,

A te słowa mimo woli
Wszystkie słyszę, wszystkie zbieram,
Czasem jest w nich kryształ soli,
Czasem perłę w nich otwieram

I zatapiam się bez reszty
W tym potoku rozszemranym,
Klejąc z nich koronkę wierszy,
Sens myślami posklejany.

To jest wokół takie żywe,
Jakby mnie nie było wcale,
Namacalne i prawdziwe,
Rozrzucone jak korale,

Które dźwiękiem płoszą ciszę,
Roztrzaskując się o przestrzeń…
Każdy ton ten w duszy słyszę
I domagam się o jeszcze

Stojąc nago w strugach deszczu,
Napawając się rozkoszą,
Bo w mizernym nawet wierszu
Skrzydła wiatru mnie unoszą.

Nie ma nic nad piękniejszego
To doznanie tajemnicy.
Nie mam nic wszak oprócz tego,
Że coś słyszę, gdy świat milczy,

Że coś widzę mimo bieli
I że czuję bez dotyku…
Drugi byt się wokół ścieli
Pełen szczęścia i słowików,

Pełen malin i cierpkości,
Namiętności i wzruszenia –
W nim kotwica mej miłości
W dzień kolejny się przemienia.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz