Wciąż do mnie szepcze sumienie,
Że można było inaczej.
Zagryza usta milczeniem
I w dłonie obficie płacze.
Pytane biegnie przed siebie...
Po schodach dudniąc, w tył pędzi.
Żyje o wodzie i chlebie.
Nocą wyrzutów nie szczędzi.
W dzień się wychyla nieśmiało
Zgarbione od bezsenności
I jakby było wciąż mało,
Tupiąc nogami, się złości.
Więc rzucam weń – Nie pamiętam!,
Po czym na strychu się chowam
Na cztery spusty zamknięta…
Jak Ziemia wiruje głowa,
Ale... w przeciwnym kierunku,
Niezgodnie z rytmem zegara.
Jakoby pod wpływem trunku
Przejrzystość ujrzeć się stara;
A na wskazówkach się pruje
To, co zostało dopięte.
Listy i zdjęcia wertuję
W autopsji myślą rozpięte.
Tak wiele luk oraz pytań
Bez odpowiedzi zostało.
Coś gdzieś w pamięci mi świta,
Lecz mlekiem już się rozlało.
Niełatwo płakać nad tymi,
Co czasem w gości wpadają.
My ich jak we mgle widzimy,
Lecz… Czy nas wciąż wspominają?!
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz