wtorek, 22 listopada 2022

KRUCHOŚĆ

Czas przetarł czoło me dłonią,

Zaznaczył troski na skórze - ,

Myśli, co zmartwienia chłoną

Te małe oraz te duże.


Palcami ściągnął też skronie,

Tworząc nań plisy mimiki.

Oczy, co światło w nich płonie,

Nie wodzą za niczym, nikim,


Bo przysłonięte powieką

Z trudem na zewnątrz zerkają.

Ów powiek obwisłe wieko

Fałdki z wszech stron obszywają.


Poczułam kciuki przy ustach,

Rzeźbiące zeń marionetkę…

Milkną więc wargi me w smutkach,

Bo grawitacja je łechce


I kącik dawnych uśmiechów

Do dołu linią wyciąga

Starannie, i bez pośpiechu

Do wrażliwości nieskłonna.


Z policzków powietrze schodzi -

Bruzda na bruździe się mnoży.

Ktoś inny na mnie się rodzi.

Starością mą młodość płoszy,


Więc żal podbródek gromadzi,

Pęczniejąc od zeń nadmiaru.

Z czym szyja sobie nie radzi

I marszczy się od ciężaru.


Trudno uwierzyć w odbicie,

Z którym się trzeba oswoić,

By godnie przejść własne życie -

Ta rana będzie się goić.


Ot chirurgiczne nacięcia

Dłutami czasu czynione -

Ślady cierpienia i szczęścia

Przez lata w sercu niesione,


A w nich ma nowa odsłona

Innego we mnie człowieka…

Ciało powoli me kona,

Gdyż dusza z niego wycieka.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz