piątek, 4 listopada 2022

ODPOWIEDŹ

Podetnij mi skrzydła, jeżeli potrafisz,

Bowiem ci wierności dotrzymać nie mogę.

Kiedy się po drodze znów natchnienie trafi,

Na pewno dla niego całkiem stracę głowę


I wyfrunę z domu, wszystko zostawiając,

Jakoby przynętą z wód ryba wyrwana.

Nie zwrócisz na siebie uwagi, pytając

Na jak długo znikam – tego nie wiem sama.


Podetnij mi skrzydła, jeśli masz sumienie,

Ale wiedz, że czynem tym mnie ukrzyżujesz.

Krnąbrną mam naturę i tego nie zmienię,

Mimo że się czasem z tym nieznośnie czujesz.


Zarzucasz mi często, że się izoluję,

Że unikam stołów, przy nich towarzystwa,

A ja tego – zrozum! - już nie potrzebuję.

Inna teraz pora życia do mnie przyszła.


Nie, nie jestem sama – zawsze jest ktoś obok,

O kim właśnie piszę i kogo poznaję.

Siedzę z nim, rozmawiam jak z żywą osobą

I się cała komuś w tworzeniu oddaję.


Później wracam po dniu, po nocy pisania.

Mąż mnie wyrzutami nawet nie zadręcza,

A ty mi podsuwasz kąśliwe pytania,

Chcąc się dostać siłą do mojego serca.


Nie umiesz zrozumieć, że wciąż cię pamiętam,

Że nie jesteś dla mnie kimś mało istotnym,

Ale gdy się w wymiar wyobraźni wkręcam

Nie jestem człowiekiem smutnym czy samotnym,


A kiedy powracam mam męża i syna -

I ten skarb wystarcza, aby być szczęśliwą,

Niech ci więc nie ciąży przygnębienia mina.

Wbrew pozorom jestem kobietą życzliwą.


Nie karmię się pychą ni wieńcem laurowym.

Mimowolnie krążę pomiędzy mą duszą

Natchnieniem, co które stanem jest gotowym

Porwać mnie w otchłanie - te pokrewne duchom.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz