Mówisz, że niekochaną czujesz się, kobieto,
Zaniedbaną jakoby w listopadzie kwiat…
Takich wyznań nie sprzedaż, niewiasto, poetom.
Oni cierpią potwornie od kilkuset już lat.
Mówisz, że świat jest podły, że człowiek okrutny,
Że umarło, umiera wszystko, co najlepsze…
A z jakiego powodu poeta jest smutny?!
Tą żałobą okrutną płaczą jego wiersze!
Tyś to teraz dostrzegła, bo ktoś ciebie zranił,
A on każdy dzień trawi w bólach i w gorączce!
Kiedy tworzy, to jakby majaczył i mamił,
Później!… ginie bez echa jakby więzień w śpiączce.
Z takim trudno wytrzymać – on sam jest jak zmora.
Niby żyje, lecz niczym duch, zjawa lub mara.
Jego dusza bez przerwy jest okropnie chora,
Kona w mękach, choć ukryć się cierpienie stara…
Pyta pani… jak radzi sobie biedaczyna?…
Ano... w słowa ucieka niczym obłąkany,
Każdą dobę poezją kończy… i zaczyna…
Ta konieczność tworzenia to jakby kajdany.
Bez pisania by pewnie targnął się na życie.
Nie udźwignąłby tego, co widzi i czuje.
Tak... nowotwór swej duszy notuje w zeszycie,
Którym targan w konwulsjach, jakoś wegetuje…
Proszę panią, że piękne… Toż to tylko słowo!
Nic dziwnego, iż treścią, splotem zdań zachwyca.
Jednak każda litera nie rodzi się błogo!
Ileż bólu, rozpaczy oraz łez wysysa?!
Ileż godzin bezsennych pochłania bez reszty?!
Balansuje na szali skrajnego uczucia!
W jak nieziemskim cierpieniu gromadzą się wersy…
To nie kwestia pstryknięcia albo trud wykucia!
Pan naleje!… Mam dosyć pustego gadania.
Co się pani tak dąsa?! Wszak jesteśmy w barze.
Nie wytrzymam na trzeźwo porad i łajania…
Pyta pani poważnie, o czym teraz marzę?!…
O tym, aby popłynąć falą upojenia,
Zachłysnąć się na wieki śmiercią w tym kieliszku.
Ja nie mam, proszę panią, już nic do stracenia.
Ja jestem trup, choć żywy, wiszący na stryczku.
Mnie się nie da pocieszyć – niech pani przestanie.
Na mnie przeciwbólowe bujdy nie działają...
Wtem odstawia kieliszek, po czym chwiejnie wstaje
I odchodzi, choć kroki ledwo go trzymają.
„Któż to? - pyta kobieta za barem człowieka,
I tłamsi w popielniczce trzymanego peta. -
Mam wrażenie, że przed kimś lub przed czymś ucieka.”
Barman milknie… po chwili zaś mówi: „Poeta”.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz