środa, 7 września 2022

KAŻDEGO DNIA...

Każdego dnia, Panie Boże,

Otwieram oczy bezwiednie.

Nawet nie myślę, że może…

Słusznie czy też niepotrzebnie?

Przyjmuję za oczywistość

Moje poranne wstawanie.

Ot, taka jest rzeczywistość:

Świt, prysznic, kawa, śniadanie.

Podchodzę jednak do okna.

Nie wyobrażam wszak sobie,

By moja dusza samotna

Nie powiedziała choć Tobie

Na zwykłe, proste: „Dzień dobry”,

Banalne, szczere: „Dziękuję”,

Bo jesteś, Panie mój, szczodry -

Kolejny dzień wszak skosztuję.

Zastygam w szybie wpatrzona

W świat pogrążony wciąż we śnie

I jestem lekko zlękniona…

Wczoraj był maj, dziś jest wrzesień…

Umyka czas, Panie Boże,

W szalonym nurcie niewiedzy,

Bo przecież dzisiaj być może

(Bądźmy ze sobą że szczerzy)

Odejdę nagle, na zawsze,

Nim się obejrzę za siebie.

Wydaje się to zbyt straszne,

Lecz… Czy nie lepiej jest w Niebie?!

Pewnie tęsknotę zostawię

Swym bliskim na pożegnanie,

Ból, rozpacz odejściem sprawię…

Zostanę tylko ubraniem,

Wersami, co się rozpłyną,

Niemałym... boskim skaraniem…

Wszyscy, mój Boże, przeminą.

Kto czym tu teraz zostanie?

Trudno zagłębiać się w przyszłość,

Bo tej nam nikt nie obiecał.

Tu, teraz liczy się miłość -

Ten cel mi będzie przyświecał!

Idę więc z sercem rozgrzanym,

Bijącym w rytm Twojej woli.

Duch mój, mój Boże kochany,

W Tobie się śmierci nie boi,

Traktuje zaś tę przypadłość

Jak powrót wreszcie do domu.

Niewiara robi nam na złość,

Nie daje szczęścia nikomu.

Mam zatem wielki przywilej,

Że z Tobą idę przez życie,

Więc dzień przeliczam na mile,

Ufając w nadziei skrycie,

Iż Cię niebawem zobaczę…

Jutro?… Pojutrze?… - Znasz datę.

Pewnie dlatego nie płaczę,

Dźwigając młodości stratę,

A idąc prosto przed siebie

Póki mam w piersi powietrze -

Prosto , mój Boże, do Ciebie!

Niczego, poza tym!, nie chcę.

Pomóż mi tylko, mój Panie,

Przetrwać ten dzień mój z godnością

I kiedy skończę śniadanie,

Niech ruszę w drogę z lekkością.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz