poniedziałek, 12 września 2022

W DOMU BABCI

Pachnie drewno osuszone z wielu wiosen,

Dym, co strużką się wymyka w świat kominem

I żywica ogniem pita z brzóz i sosen,

Co objęte pod fajerką są płomieniem,

Który wije się i trzaska drzazg zwęgleniem.


Pachnie w domu na tarninie grzybem schnącym

I skwarkami na patelni smażonymi,

I na kaflach barszczem białym się czyniącym,

Ogórkami w rosie soku skąpanymi

I cebulą, która wonią łzy wyciska,

I rudbekią nagą, co się w okna wciska.


Dom mej babci wyjątkową był przystanią,

W której chlebem świeżym, chrupkim czuć powietrze

I nad którą – nad sufitem spało siano,

I na strychu dla gołębi było jeszcze

Miejsce lęgu i gruchania, piór i puchu…

Czasem z dachu było słychać sowie: „hu… hu…”


Tuż przed progiem były stopnie z dwóch kamieni

Płaskim kształtem ustawionych że stabilnie.

Przez drzwi główne się wchodziło zaś do sieni,

Prowadzącej do środka lud gościnnie

Do pomieszczeń ze stropami podpartymi

Bel rzędami białą farbą pokrytymi.


W kuchni kredens śnieżnobiały i wodniarka

A z krzesłami tuż pod oknem stół z ceratą,

W obu oknach zaś zasłony i firanka

Krótka, aby nie narażać się w nich kwiatom,

A na ścianie zegar stary i makatka,

I pod piecem taborecik, i węglarka.


W pokoiku meblościanka, stół z obrusem,

Kilka krzeseł wokół blatu okrągłego,

Obraz duży i z Maryją, i z Jezusem

Ku czci Serca otwartego Najświętszego,

Telewizor z kineskopem, dwie wersalki,

A w spiżarce Frania – model starej pralki,


Lodóweczka, z desek regał z przetworami,

Kosz ziemniaków i gumowce, i kapoty,

Które wiszą na wieszaku z kołeczkami

Brane w pole jak odzienie do roboty.

Na wprost wejścia, co otwiera zaś zgrzyt klucza

Wisi obraz – Jezus w łodzi, gdy naucza.


Tuż nad progiem zaś krucyfiks, kropielnica -

Anioł, który z porcelany trzyma misę.

Złote włosy opływają jego lica.

W Imię Ojca, Syna, Ducha” – szept ów słyszę

Osób, które, wchodząc w izbę, się modliły

I z chałupy z owym słowem wychodziły.


Trudno znaleźć dziś w Wąsoszu to obejście.

Kwitnie pieniądz i dobrobyt, przepych kapie.

Niejednakie na podwórkach siedzi szczęście.

Kot na schodach we śnie czasem, mrucząc, chrapie.

Oprócz tego nic wsią starą nie pulsuje,

Więc wspomnienie tamtych czasów wszem się snuje.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz