Nie wyobrażam sobie dnia bez pióra
Spijającego myśli z kałamarza.
Pustka w mej głowie to jak czarna chmura,
Która mą duszę na rozpacz naraża -
Wówczas się snuję jak upiór lub zmora...
Nie mogę w niczym odnaleźć pociechy.
Miażdży krtań gorycz jak konania pora.
Dusząc się, krzyczę: „Za jakie to grzechy?!”.
Wstaję przed słońcem ze zniecierpliwienia,
Bo od środka łaskocze mnie życie.
Obmywam zmysły prądami natchnienia.
Stalówką skrobię wers wersem w zeszycie.
Dzięki katharsis jakoś funkcjonuję
Nad dualizmem wiecznie zawieszona.
Co duszę targa? - tego nie pojmuję.
Na pokuszenie jestem wciąż wodzona
Przez stany, w które wpadam wbrew swej woli,
A w których dzikich doznań przedsmak czuję.
Brak twórczej pracy potwornie mnie boli.
Sztuką się karmię – sztuki potrzebuję!
Męczy mnie szare i przyziemne bycie:
Od tej godziny do tej jak w szufladach.
W ramionach ARTE jest mi wyśmienicie.
Brak tej rozkoszy to jak śmierć – to zdrada!
Kiedy się dusza posili pisaniem,
Ciało nie czuje głodu własnych potrzeb.
Kałamarz pusty jest dla mnie konaniem.
Z tego powodu dzień jest niczym pogrzeb.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz