środa, 14 września 2022

JA... KRUCHA

Księżyc jak gospodarz na zaoranym polu

Bruzdami się kołysze, doglądając ziemi,

Rzuca ziarno do wyciętego pługiem dołu...

Zatem sypie się z dłoni garściami odcieni


Blasku, który z białego w żółty się rozpływa,

Następnie na krawędziach piętrzącej się warstwy

Fioletem delikatnym w granat się rozmywa,

A w linii horyzontu gaśnie cieniem czarny.


Gdzieniegdzie blask jak ziarno zdał się zakiełkować -

Skorupę pulchnej masy wszak gwiazda przebija,

Więc trzeba będzie niebo wzrokiem pielęgnować,

By bezpańska ziemia przestała być niczyja.


Czy zasiewem księżyc wydaje się zmęczony?

Wolnym krokiem stóp, które w bruzdach gliny grzęzną

Sunie ciężko, ospale… jakby przygarbiony…

A okolice wokół wschodem słońca mierzną.


Znika urok tego, co niedopowiedziane,

Misterium ulatuje rozrzedzane świtem.

Tyle jeszcze przeze mnie w świecie niepoznane…

Tyle niezapisanym zostanie zeszytem…


Jutro, jeśli nastąpi i mi się przydarzy,

To samo zjawisko uchwyci już inaczej,

Stanie znów naprzeciwko mej zdumionej twarzy,

Pokazując mi kruchej… jak niewiele znaczę…


Bo czym jestem w obliczu nieodgadnionego,

Co ze wszech stron mnie sobą niesie i otacza,

Co prowadzi do stanu na wskroś mistycznego,

Co przenika i karmi, gnębi i osacza?!


Kiedyś przecież odejdę niczym ziarno w ziemi

Pochłonięte grudkami wiecznie głodnych gruntów.

Czy choć trochę się po mnie, dzięki mnie świat zmieni

Na lepszy wśród przyziemnie banalnych sprawunków?!


Nie wiem tego i pewnie już się nie przekonam.

Odejdę z tą niewiedzą jak z krzyżem na plecach.

Każdego dnia z minuty na minutę konam…

Nadzieja na pomyślność ciągle mi przyświeca,


Dlatego wciąż nie tracę pogodności ducha

I budzę się do życia pączkując radością -

Ja nędzna i mizerna, bezradna i krucha

Biorę wszystko, co dane, ze szczerą wdzięcznością.


grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz