W drewnianej chałupie, już niezamieszkanej,
W której samotność się zadomowiła,
Leżało mięso w wanience blaszanej,
Co je oliwa czosnkiem namaściła,
Wcierana z garścią soli, majeranku,
W moździerzu z ziarnem skruszonym jałowca
I z gałązkami świeżego tymianku,
Z muszkatołową gałką, co jest gorzka.
Kaflowa kuchnia ogniem rozpalona,
Dźwigała gary grające pokrywą,
Spod której woda wrzątkiem poparzona
Leciała deszczem na fajerki żywo,
Aż syk się wznosił studzonych kroplami
Miejsc rozżarzonych płomienną gorączką
A przerywany piskami, jękami,
Gdy pan Mączyński mełł, obracał rączką
Maszynki, która ostrzem rozdrabniała
Kawałki mięsa do niej wpychanego,
Po czym do misy sznury przepychała
Owego mięsa, ale przetartego,
Co dojrzewało przyprawione ziołem
Oraz przez sito łychą prasowane.
Stały już balie brzemienne pod stołem
A w nich wyroby dymem podwędzane.
We flaku ciepłym pęta kaszaneczki
Kusiły szczyptą pieprzu pikantnego.
Nad piecem, wisząc, boczki i szyneczki
Sokiem kapały smaku soczystego.
Pęta kiełbasy doprawionej czosnkiem,
Zielem angielskim, papryką i pieprzem
Nad fajerami uniesione kołkiem
Po wysuszeniu były jeszcze lepsze.
A po robocie chwila degustacji:
Świeżo pieczone babci podpłomyki,
Smalec w kamionce oraz do kolacji
Kaszanka brana bezpośrednio z michy,
Na stole chrupkie ogórki kiszone,
Koprem pachnące, chrzanem oraz czosnkiem,
Liściem porzeczki lub dębu wzmocnione
I zakończone niewielkim ogonkiem.
I po kieliszku!, na podziękowanie
Za tę przysługę iście wyśmienitą.
Zaś za gościną idzie pożegnanie,
Gdy się pojadło, kiedy się napito.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz