Wąsoszu!, jak tęskno mi do twoich lasów,
Których runo pachnie rozpalonym słońcem,
W których nie doświadczysz zgiełku i hałasu,
W których szum zasiada na czubeczkach sosen
I pędzlem zieleni maluje obłoki,
Wydrapując w niebie ich nić śnieżnobiałą,
W których czuć żywiczne, słodko – lepkie soki,
Mchu wilgoć, co korę obrasta zmurszałą.
Wąsoszu!, jak tęskno mi do mgły nad trawą,
W której się chowają sarny i zające
Niczym małe dzieci wabione zabawą
I w tanecznych pląsach skaczące po łące,
W której pajęczyny rozpinają żagle,
Wyławiając rosy ławice brzemienne,
W której się skrywają rozśpiewane trznadle
Oraz innych ptaków tony naprzemienne.
Wąsoszu!, jak tęskno mi do łąk zdziczałych,
Które jak zapaski zdobią twoje plecy,
Które kiedyś w czasach dziewiczo wspaniałych
Zarzucały kwiatów gęsto tkane sieci
Na zielone fale źdźbeł czesanych wiatrem,
Przypiętym nad taflą szpileczką skowronka,
W których nieboskłony przepływały chabrem,
Które rozpraszały nuty drżeniem dzwonka.
Wąsoszu!, jak tęskno mi do rzeki Krasna,
Która z rzeką Czarną twą talię oplata,
Iskrząc cekinami słonecznego światła
Lub blaskiem księżyca, co się w krople wplata,
Które jako pasy twoje kontuszowe
Jedwabiem cię nurtu zdają opasywać,
Których ciebie zdobią brzegi kolorowe
Jakich wzór natura zdaje się wyszywać.
Teraz tylko wracam wspomnieniem w twe strony.
Los mnie bowiem rzucił w inną stronę świata.
Czas mnie więc otacza strojnie rozmarzony
Jako przestrzeń wspólna, co nas z sobą brata.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz