piątek, 22 lipca 2022

LAMENT

Ludzie myślą, Boże, że TU jest bezcenne,

Że nic poza, Panie, wcale nie istnieje,

Więc wpadają zgubnie w swe sprawy przyziemne,

A za ich plecami licho w głos się śmieje.


Relacje się stają już nie do zniesienia.

Trawi je samotność, zżera odrzucenie.

A szyje zaciska jednokrąg myślenia

I to wcale nie jest miłości pragnienie,


Choć tak zwykło wiele się tym dziś nazywać,

By omamić masy, zwieść na pokuszenie.

Dokąd naszym nogom rytm będzie przygrywać

Wiekuiste, Panie, piekieł potępienie?!


Starymi się brzydzi dzisiaj społeczeństwo,

Młodych się hoduje na mięso armatnie.

Gdzie się nie obejrzeć, tam czyste szaleństwo.

Świat dzisiaj pieniędzy oraz władzy łaknie.


Człowieczeństwa nie ma, bo prawie wymarło,

Ukryte w nielicznych ledwo wegetuje.

Dzikie obłąkanie w codzienność się wdarło,

Gdyż zwierzę nad Tobą dziś, Panie, króluje.


Ktoś cofnął wskazówki i zegar zwariował.

Wszystko więc zastygło w starożytnej Sparcie.

Ktoś odór gnijących dusz w ludzi wpompował.

Potrzebne nam, Boże, bardzo Twoje wsparcie.


Nawet i w kościołach mało kto wspomina,

Mówiąc nam Kim jesteś, że kochasz nas jeszcze.

To w Twoich świątyniach koniec się zaczyna,

Bo kapłan się staje coraz częściej wieszczem,


Dlatego Twe Słowa z Pisma zaczerpnięte

Pustą akustyką błądzą w bocznych nawach,

Żebrząc o uwagę postawą przejęte

Wiernych, którzy myślą tylko o swych sprawach.


Jak się w tej sprzeczności odnaleźć, o Boże?!

Trudno znaleźć w tłumie dzisiaj przyjaciela…

Kogoś, kto ramieniem swym wesprzeć nas może,

Kiedy beznadzieja zmęczeniem doskwiera.


Człowiek odzwyczaja się od doczesności,

Który w Tobie tylko widzi pocieszenie.

Pragnąc na pustyni, jak wody, miłości,

Niecierpliwie czeka na swe wybawienie.


Technika wyparła u ludzi myślenie.

Zmysły doznaniami znieczuliły serca.

Libido godności zmiażdżyło znaczenie.

Nie ma dziś wartości choć prawda najszczersza.


Fundamentem człowieka kłamstwo się stało.

Z tego to powodu bierze się depresja.

Cierpi nienażarte, ciągle głodne ciało,

Więc duszę zadręcza i ból, i obsesja.


Ratuj, że nas Panie od nas samych – proszę!

Wszystko się przeciwko sobie obróciło.

Ku Tobie błaganie w bezradności wznoszę:

Wspieraj nas i wzmacniaj, Boże, Twoją siłą.


W opętaniu wstrzymaj, Panie, karuzelę

Przy każdym obrocie jękami trzeszczącą.

Wybacz, że się, Panie, przed Tobą ośmielę:

Ratuj duszę, ratuj, w plugastwie tonącą!


Ratujże kruszyny Twej rozbitej woli!

Niemożliwym zdaje się zew do świętości,

Gdyż życie doczesne tylko rani, boli,

Gdy człowiek w nim pragnie doświadczyć miłości.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz