Za oknem lipiec się rozsiadł
Wygodnie pod drzew hamakiem,
Zapachem kwiatów się podkradł
I wchodzi w gości krużgankiem.
Na stole leży stolnica
Tuż obok misa blaszana,
A w niej swym puchem zachwyca
Mąka przez sito przesiana.
Babcia w niej dołek zrobiła,
Wkruszyła drożdże w wgłębienie,
Doń cukru wnet dorzuciła
I mleka ciepłe strumienie,
Po czym czekała cierpliwie,
Aż pod ściereczką wyrosły
Drożdże puchnące leniwie,
Co pianą w górę się wzniosły.
W tym czasie mąkę rozsiała
Na deski starej stolnicy,
Jaja dorodne zmieszała
Z masłem, co sto gramów liczy,
Całość złączyła z drożdżami
I szczyptą soli sypnęła.
Przykryła ciasto ścierkami,
Gdy je rękoma zwinęła.
Czekając ponad godzinę,
Za kaflą piec rozpaliła.
Cukru też starła drobinę -
Z młynka do szklanki ją wzięła.
A kiedy ciasto nabrzmiało,
Dzieliła je na kawałki
Wsypując jagód niemało
Weń wydrążone zaś szparki.
Potem na blachę je kładąc,
Jajkiem strzepanym smaruje.
Za babci swojej poradą
Cukrem ich wierzch posypuje.
Po kilkunastu minutach
Wyciąga bułki gorące.
Dzieci uwaga przykuta
Chłonie drożdżówki pachnące,
A gdy są już ostudzone,
Można się nimi częstować.
Przepisy te ocalone
Wspomnieniem czas celebrować,
By smak dzieciństwa zatrzymać,
Gorzkie godziny osłodzić,
Przeszłością się delektować,
W marzeniach tańczyć i chodzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz