Człowieku, który się budzisz,
Odrywasz ciało od łóżka,
Myślą, że musisz, się smucisz
Czy jesteś niczym wydmuszka?
Jak twój poranek wygląda?
Co w twojej głowie się roi?
Czego twe serca pożąda,
A może… czego się boi?
Czy choć przez chwilę zastygłeś
W krótkiej refleksji nad życiem?
Czy światu może już zbrzydłeś?
Kim jesteś o bladym świcie?!
Zanim podejdziesz do lustra,
By spojrzeć sobie znów w oczy…
Czy twoja dusza jest pusta,
Czy czymś niebiosa zaskoczy?
A może media wychodzą
Twojej zadumie naprzeciw
„Cogito” twe kłamstwem godzą
I godność rzucają w śmieci?
Zaparzasz pewnie herbatę
Lub kawy kubek z ochotą
I codzienności krawatem
Związujesz wolność, lecz… po co?!
Pewnie nie jesteś już świadom,
Że coraz mniej cię jest w sobie.
To jest dziś szczęścia zawadą,
Iż inni krzyczą w twej głowie,
Dyktując ci krok po kroku,
Co wybrać, jak postępować.
Twoje sumienie zaś z boku
Niegodne tobą kierować
Zdaje się żywcem chowane
I katowane reżimem
Przez społeczeństwo przegrane,
Co puszcza książki kominem.
Kim jesteś zatem człowieku
W lustrze o znanej ci twarzy?
Czy w przypisanym ci wieku
Twa dusza o czymś wciąż marzy?
Czy już ją w sobie zabiłeś
I nie wiesz, że już nie żyje?!
Gdzieś w sobie ją porzuciłeś,
Więc leży, cuchnie i gnije?
Jaka jest twoja tożsamość?
O ile jeszcze pulsuje…
Naturze czym zrobisz zadość,
Że się od ciebie świat psuje?!
Mizerna twoja istota
Coraz się bardziej pogrąża.
Ciągnie się za nią sromota
I do upadku podąża.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz