poniedziałek, 11 lipca 2022

PRZEPLATANKA

Czyżby to jesień już się wkradała,

Ściągając z liści świeżość zieleni?

Ot, niecierpliwa oraz zuchwała

Rdzawo na trawie rosą się mieni.


Porozkładała białe serwetki,

Co lśniącą nicią jak folia błyszczą

I na gałązkach w kształcie rozetki

Porozciągane sprężyście wiszą,


Więc zda się oku, że lustra widzi

W drobnych kawałkach porozrzucane,

W których się słońce odbicia wstydzi

I się przegląda lekko zmieszane


To złotem iskrząc, to w cień wpadając

Jak w tańcu krokiem niesione skocznym,

To się chowając, to wychylając

Światłem lękliwym oraz radosnym.


A w jego pląsach kasztany płoną

Liśćmi, co plamą rudą kruszeją.

W koronach widać brzemienne łono

Owoców, co to wkrótce dojrzeją


I sypną gradem jeżastych piłek,

Których łupiny szczeliną pękną,

Kiedy poczują zderzenia siłę,

Budząc spod powiek tęczówkę piękną


O herbacianym, mocnym kolorze

Obrysowanym kolczastą rzęsą.

Pod koronami to brązu morze

Fale wibracji, już zda się, trzęsą...


Tymczasem lato jeszcze króluje,

Chociaż przedziwnie melancholijne.

Gdzieniegdzie zda się, że ustępuje

Jakby naiwnie ufne, dziecinne


Jesieni, która czeka za progiem,

Oddechem chłodnym krasząc powietrze.

Dni coraz krótsze i bardziej błogie

Z siwiutkim włosem na chłodnym wietrze,


Co o poranku pachnie wilgocią,

Na skórze topi się kostką lodu,

Płynie w przestrzenie dziką wolnością

Jakby żurawie spięte do lotu…


Niebawem gęsi lament się spłoszy,

Kluczem rozstania niebo otworzy…

Tak się splatają kolejno losy,

Gdy latem jesień, się budząc, mnoży.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz