czwartek, 7 lipca 2022

LETNI PORANEK

Na krawędzi łóżka noc się rozłożyła

W porannej koszuli wilgotnej poświaty.

Siedzi… jeszcze do snu się nie ułożyła.

Do jej nóg się chylą w pak zwinięte kwiaty,


Spijając z jej skóry przezroczystą rosę

Lśniącą jak pantofle cyrkonią spowite.

Wiatr się bawi nocy kruczoczarnym włosem,

Rozciąga kosmyki w blade światło wszyte.


Latarnie się mienią jak świece płomieniem.

Cisza jak membrana z igłą się obraca.

Z tuby płyną nuty skłócone z milczeniem…

Drzewa są brzemienne od liści i ptactwa.


Wokół przezroczyste jak kryształ powietrze

Dźwięki te rozsiewa delikatnym tonem,

Widać pięciolinii rozpisane wiersze

Wibracją przestrzeni przez echo niesione.


Powiekami zasłon okna przysłonięte

Nie płoszą spokoju, który falą wzbiera.

Samotność zaś czyni miejsce wokół święte,

Więc sacrum przyziemność banalną wypiera


I przeistoczeniem staje się wschód słońca,

Które niczym hostia na dachach zastyga…

Chwila się unosi pod niebo kojąca,

Choć zegar się z czasem o zwycięstwo ściga…


Nie zauważyłam, kiedy noc zasnęła.

Przy drogach się świece również wypaliły.

Cisza się w szczelinę przed zgiełkiem wcisnęła.

Samotność odgłosy kroków wypłoszyły.


Wtem słyszę „Dzień dobry” kogoś, kto przebiega,

Otwiera samochód… budzi gniew silnika.

Nagle bystre oko drugiego dostrzega,

Który zdziera buty na tarce chodnika…


Kolejny wypełza ktoś z klatki schodowej,

Obcasy jak gwoździe wbija w beton siłą.

Zmęczenie nabrzmiałe na twarzy pąsowej

Zdradza, że się ciało z porą nie zgodziło.


Już tęsknię za świtem przedwczesnym poranka,

W którym nie przeszkadza mi nikt z wszechobecnych.

Kocham jak otula mnie wschodu woalka.

Doznaję rozkoszy duszy długowiecznych.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz