Usiadła smutna głowa nad kieliszkiem wódki,
Bo bywa górnolotna, a świat jest malutki
I z każdym dniem, i rokiem strasznie się zawęża,
Co skroń oplata troską, dusi siłą węża.
Nie widzi smutna głowa dla siebie przyszłości,
Więc siedzi w barze – w wódce zatapia przykrości.
Bezradność ją dobija i niemoc katuje,
Gdyż się bezużyteczną owa głowa czuje.
Nad blatem się pochyla przybita zmartwieniem
I błądzi pod nogami spłakanym spojrzeniem,
Bo kiedyś się uznaniem, szacunkiem cieszyła
I poważaną w każdym towarzystwie była,
A dzisiaj jej intelekt, wszelakie talenty
Świat całkiem ignoruje, gdyż dupą przejęty,
I nie na możliwości, lecz na wygląd stawia,
A ludzi, co są mądrzy – zdaje się – obawia;
Bo dziś nie błysk zdolności bywa najważniejszy,
A ten, co w obnażaniu swojej dupy śmielszy,
Więc w mediach nikt nie mówi o naukowej racji,
A chwali się w wywiadach aktem masturbacji.
Dochodzi smutna głowa zatem do stwierdzenia,
Że dupa miewa więcej dziś do powiedzenia,
Dlatego fonia huczy, mówiąc: „-uj” i „-urwa”,
I dzięki dupie właśnie powstaje kulturwa,
I z tego to powodu dzisiaj dziełem sztuki,
Zwanej „konceptualną” dla potrzeb nauki,
Konserwa ekskrementów Piera Manzoniego
Sprzedaje się jak obraz mistrza da Vinci’ego.
W Norwegii zaś milionów trzy dotacji dostał
Pan Vegard Vigne, którego metoda jest prosta -
Pierdzi, farbę rozpyla, malując bohomazy
Bezwstydnie określane przez światłych: „obrazy”.
Sprzedała się więc sztuka w każdej swej dziedzinie -
Wszystko, co tworem dupy, to dziełem zasłynie.
Tej właśnie sytuacji trudno głowie sprostać.
Nie wie jak się do głosu mądrze w końcu dostać.
Załamana tym stanem upija się często.
Trudno od ekskrementów wypić wodę gęstą.
Wybiera zatem ciecze o ognistej sile,
By świat był mniej ohydny i wyglądał mile.
Wtem się w barze pojawia tłum wokół dziewczyny,
Która promuje świece z zapachem waginy.
Ludzie jej wiwatują i ją adorują,
I produkt ów cuchnący z ochotą kupują,
By owa aktoreczka oraz reżyserka -
Gwyneth Paltrow, którą sława rozgłasza wszem wielka,
Choć potem swego krocza u nich zagościła,
Nawet!, gdyby powietrze tym smrodem skwasiła.
Tak dupa, moi Mili, tkwi na piedestale!
Czy będzie to pięć minut, czy może na stałe?!
Jeśliby tak przyjęło się na długie lata,
By nie widzieć upadku zepsutego świata
I by obejść z lekkością człeka upodlenie,
Lepiej z głową przy blacie utopić myślenie,
Wódką siebie znieczulić na obrzydliwości
I pijanym pozostać w pozorze radości.
„Jedną rzeczą – wtem głowa przemawia – się trapię…
Gdzie się podział, na Boga, jakiś homo sapiens?!”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz