Nade mną niebo niczym tafla wody,
Która się falą rozciąga obłoków
Spienionych bielą zimowej ochłody
Na kształt wibracją rozproszonych krążków.
Zda się podpływać ów piękne zjawisko,
Jak morze plażę kusi do ucieczki,
Więc mam pragnienie, ażeby być blisko,
By mnie obłoków złowiły wstążeczki
I pod powierzchnią prującej się bieli
Jestem jak ryba w głębi oceanu.
Błękitna przestrzeń się wokół mnie ścieli
A wiatr gra na niej nutą fortepianu…
W dali się chmury piętrzą niczym skały.
Podbrzusza mają granatowej barwy.
Zda się, że zbocza gór się rozgniewały -
Kolor ich bryły wydaje się hardy.
A nieco dalej przy wschodzącym słońcu
Lekko różową poświatą jasności
Obszytą złotą nicią horyzontu
Pole lawendy łan ów kwiatów mości,
Więc mam pragnienie, by wbiec w ich pompony,
Płosząc motyle z fioletowych płatków,
Których to granat różem przyprószony
Gdzieniegdzie wpada w niebieski ton pasków.
Och, tak bym chciała odbić się od ziemi,
Odkleić stopy i wskoczyć w to niebo,
By na hamaku splecionych promieni
Doświadczyć właśnie i zachłannie tego,
Czym ptaki w locie obdarowywane
I dryfujące niczym nenufary…
Tymczasem nogi na ziemię skazane
Ciągną po bruku ów widok wspaniały
I narażają duszę na tęsknotę
Za tym, by ptaków sama doświadczyła.
Spoglądam w górę i dźwigam ochotę,
Bym choć na chwilę częścią nieba była.
grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz