poniedziałek, 13 czerwca 2022

POD LIPĄ

Unosi się nad ziemią wilgotne powietrze.

Na trawach jak na nici perły rosy błyszczą.

Wiatr się schował przed światem – wyjść z ukrycia nie chce.

Liście zatem nie szumią, gałęzie nie świszczą


Jak zastygłe na zawsze w przekleństwie bezruchu,

Czekające cierpliwie na odczarowanie.

Szelest blaszek gdzieś przepadł bez widu i słuchu,

A w koronach dzięcioła pnie się kołatanie.


Zatrzymuję się, idąc, pod dachami lipy.

Mgiełka kwiatów już wodzi zmysł na pokuszenie.

Chłonę cała ów zapach iście znakomity.

Karmi duszę rozkoszne, bujne rozmarzenie


I odpływam na fali tegoż zamyślenia

W jasny błękit, co taflą nade mną się zdaje.

Przy akompaniamencie błogiego milczenia

Z dźwiękiem słów, które szepczą, już się nie rozstaję


I zasiadam pod lipy rozpyloną wonią...

Bez reszty się wsłuchuję w ciszy rozgadanie,

Zbierając bukiet wersów zachłanną nań dłonią,

I zapadam się duszą w strof ów zaczytanie…


Wszyscy wokół gdzieś za czymś nieustannie gonią.

Mnie porywa natomiast szalone natchnienie,

Od którego rozsądku głosy me nie stronią,

A jedynie wzmagają nań większe łaknienie.


Mogłabym więc pod lipą kwitnącą pozostać.

Niech mnie w tyle zostawi czas wiecznie spóźniony.

Mogłabym się z przyszłością dla tej chwili rozstać,

Byle gorał zew we mnie twórczości spragniony.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz