poniedziałek, 20 czerwca 2022

POD PARASOLEM

Pod parasolem dzieciństwa

Wracam w te strony Wąsosza,

Gdzie niebo grzmi oraz błyska

I płynie obfita rosa.


Chałupy drewniane skrzydło

Na oścież bywa otwarte

A dzieciom już całkiem zbrzydło

Siedzenie z kredką wśród kartek,


Więc stoją w progu i patrzą

Jak z dachu kapią strumienie

I zda się, że krople klaszczą,

Gdy uderzają w kamienie.


W kaflowym piecu dojrzewa

Chleba bochenek dość duży,

Z zapachem tym się rozsiewa

Aromat rześkiej kałuży.


Fajerki syczą rozkosznie

Nań przypiekanym ziemniakiem.

Za oknem świat w deszczu moknie.

Słychać w nim tony jednakie.


Skwar boczku z kostką cebuli

Na smalcu już się rumieni,

A zupa w barszczu koszuli

Grzybem suszonym się ścieli


I bucha pod sufit parą,

Kubki smakowe łaskocząc.

Za oknem zaś przestrzeń szarą

Ulewa gasi, w nią krocząc.


Na blacie szereg talerzy

Już czeka na łychę zupy,

Pieczywo w kromeczkach leży.

Płynie aromat z chałupy


Obiadu, który podany

I który dzwoni naczyniem,

Co po pacierzu zjadany,

Stygnie wygasłym kominem.


Deszcz również ustał na dworze.

Dzieci w gumowcach wybiegły.

O poobiedniej tej porze

W trawie się mokrej rozpierzchły


I rozpryskują kałuże

Z piegami błota na sobie…

Kocham te moje podróże

Do wspomnień, co drzemią w głowie.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz