poniedziałek, 20 czerwca 2022

DWA SŁOWA Z NIEBEM

Nade mną płaczesz, niebo łzy roniące,

Sznurami wody wsiąkające w ziemię?

Słowa twe gniewem w echu sile grzmiące

Są mi przestrogą oraz ostrzeżeniem.


Szarość strumieniem wylała się szczodrym,

Perłami kropel spłynęła obficie.

Półmrok, choć zda się kolorem niemodnym,

Wręcz idealnie odzwierciedla życie.


Zastygły drzewa jakby w przelęknieniu.

Za oknem brzoza chyli się pokornie.

Wiatr nagle przepadł w przedziwnym milczeniu,

A cisza za nim błądzi nieprzytomnie.


Deszcz również zniknął,… chyba bezpowrotnie.

Powietrze szczyptą świeżości oddycha.

Gęstość upału kłębi się okropnie

I się w przestrzeni bezczelnie rozpycha


Jak moje myśli, które właśnie teraz

Parują w górę refleksji swobodą…

Ja w tobie, niebo, dryfowałam nieraz

I coraz częściej niż gdy byłam młodą…


Jakoś się z wiekiem chętniej człowiek wdziera

W wymiar wewnętrznej egzystencji ego.

Inaczej z czasem na siebie spoziera -

Bardziej od strony piękna duchowego,


Więc mnie też zdarza się, niebo, zapłakać

Z różnych powodów i to bez znaczenia,

I coraz rzadziej chce się o tym gadać…

Najchętniej spijam esencję myślenia


I się zaszywam gdzieś z dala od ludzi,

By celebrować to, co w głowie siedzi.

Wstaję nim świat się do życia przebudzi

I trwam w zadumie... a duch ciało śledzi…


Tak… widzisz, niebo, coś nas jednak łączy,

Coś nas jednoczy wbrew wszelkim pozorom:

Z ciebie i ze mnie smutek, co się sączy,

I słowa, które z naszych łez się biorą.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz