Wszystko dokoła w deszczu jest skąpane
I przemoczone jest deszczem powietrze.
Trawy sznurami kropel wystrajane,
Jak struny harfy niestrojonej jeszcze,
Łukiem wygięte kładą się na ziemi,
Jakby łzy nieba uwypuklić chciały,
A każda perłą przezrocza się mieni.
Zda się… od zawsze ze źdźbła wyrastały.
Pachną pnie korą przepojoną wodą.
Warkocze w liściach, jak włosy syreny,
Kleją się mokre, żebrząc za swobodą.
Rosną, nie mogąc pozbyć że się tremy,
Więc listek z listkiem kroplami zrośnięty
Zda się odporny na wiatru kuksańce…
Zamarły w liściach drżące kastaniety.
Gałęzie milczą niechętne na tańce.
Pompony kwiatów różowych i białych
Wiszą w konarach w cekinach kryształu.
Kiście bzu w szklany nalot się ubrały,
Tuląc swe pąki w atłas futerału,
Jakby wychylić się nie zamierzały
I w kroplach deszczu, niczym we bursztynie,
Jakby na wieki we śnie się zastały
W płatków zamkniętych maleńkiej drobinie.
Ziemia też czarną piersią toń rozcina,
Na skórze ziaren zroszenie unosząc.
Kobietę nagą w trawie przypomina,
Która w niej leży, źdźbła oddechem płosząc.
Czuć zapach ciała nagrzanego słońcem,
Co z głębi rosy wynurza się całe.
Topią się krople krwi rwącej gorącem,
A ciało leży w soku tym ospałe.
Wilgoć zwabiła ślimaki, dżdżownice.
Kałuże łypią źrenicą błękitu.
Niebo w ich tafli odbija swe lice,
A echo niesie głuchy dźwięk zachwytu.
Łąki ptakami wnet się zaroiły.
Co który złowi, w górę się podrywa.
Czyżby tak bardzo wygłodzone były,
Że jest ich więcej niż zazwyczaj bywa?
Nagle, nie wiedzieć… skąd i z jaką siłą?,
Słońce się złotem pochyla nad światem.
Promieniem światła deszczu rosę spiło,
Lśniąc wszem, lśniąc wobec płomiennym brokatem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz