Przyjaciółka
moja –
Obecna
zawsze i niezłomna
Czeka.
Cierpliwie
czeka
Taka
życzliwa, cichutka i skromna,
Oddechem
łaskocząc skronie
I w dłoni
trzymając serce.
Ja za nią
z dnia przez noc gonię
I gonię,
A ona
jeszcze mnie nie chce.
Przechadza
się niemym krokiem
Taka
dostojna i lekka.
Patrzy
bezźrenicznym okiem
Ciału
bliska, a duszy daleka.
Idę po
wodę.
Słońce
się chyli,
A ona
siedzi pod śliwą...
We lnianych
włosach wstążki motyli
A w
oczodołach krwawe ogniwo.
W
ramionach trzyma maleńkie dziecię.
Zwiędniętą
piersią zasłania mu usta.
Kościste
nogi w zielonej skarpecie,
A na
ramionach mgły dziurawa chusta.
Wiatr iskrą rzucał
Jak białym perzem.
Echo drżało listowiem,
Gdy sen się sączył żałobnym śpiewem...
Wciąż
słyszę szepty przerażenia w głowie.
Idę
I kiedyś
podejdę do niej,
A ona też
mnie przytuli.
To co, że
teraz wciąż za nią gonię
W tej, co
i ona koszuli?...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz